05.02.2022  Piotr Tracichleb

  Jest to druga część wywiadu z Maciejem Aniołem. Rozmowę tę rozpoczniemy od tematów związanych z odnawialnymi źródłami energii w przemyśle energetycznym. Omówimy czym różni się sterowanie DCS od sterowania PLC, a w dalszej kolejności poruszymy też kwestię języków wysokopoziomowych w programowaniu sterowników PLC. Na zakończenie naszej rozmowy Maciej Anioł zdradzi, jak wygląda praca w Arabii Saudyjskiej.

Zapraszamy serdecznie!

Dla tych, którzy, wolą słuchać niż czytać lub chcą posłuchać nas w tak zwanym międzyczasie, przygotowaliśmy podcast. Materiał jest też dostępny na YouTube.

Link do Podcastu Spotify

Link do Podcastu Spreaker


 

Piotr Tracichleb

Takie pytanie- rozmawiałem z Kubą, który słucha nas regularnie i poruszyliśmy temat odnawialnych źródeł energii. Mógłbyś powiedzieć jak to wygląda na świecie, no może poza Unią Europejską? Czy idzie się w ogóle w takim kierunku w miejsca gdzie nie ma certyfikatów na emisje, czy to jest sprawa raczej polityczna? Jak to wygląda?



Maciej Anioł


W tej chwili wygląda to w ten sposób, że kraje typu Chiny, Stany Zjednoczone, Japonia, Indie - trzeba przyznać, że nie bardzo przejmują się tymi wszystkimi normami i prowadzą praktycznie swoją politykę. Jeśli chodzi o konwencjonalne obiekty energetyczne to na pewno tych projektów zamiast mniej, będzie co raz więcej. Wiem, że niektóre firmy poprzenosiły tam swoje oddziały inżynieryjne z uwagi na to, że liczą na kontrakty. Natomiast w Europie jest dosyć spory odwrót od energetyki konwencjonalnej i w tej chwili firmy typu Siemens, ABB, GI - jeśli nie redukują to zamykają swoje biznesy. Nie można powiedzieć, że w najbliższym czasie tych projektów nie będzie, ale będą to projekty głównie oparte o spalarnie śmieci, o właśnie elektrownie gazowo-parowe, które uznaje się za niskoemisyjne w tej chwili. Także w Europie na pewno ta polityka dosyć istotnie w ostatnich latach się zmieniła.



Piotr Tracichleb


Rozumiem. Czyli tam, gdzie nie patrzy się na takie rzeczy jak środowisko to uznają, że po prostu jest to niewydajne i idzie się w te tradycyjne sposoby produkcji energii.



Maciej Anioł


Można powiedzieć, że w takich miejscach na chwilę obecną, jakiekolwiek inne wyjście nie jest możliwe. Kraje coraz bardziej się rozwijają i powiedzmy zwyczajny Kowalski, który kiedyś mieszkał pod strzechą, teraz chce mieć lodówkę, telewizor, sprzęty domowego użytku. I właśnie mówię o Indiach, Chinach gdzie tych ludzi tam jest bardzo dużo. W związku z tym oni nie za bardzo mają wyjście na chwilę obecną. Alternatywnym wyjściem jest energetyka nuklearna i te kraje też coś robią w tym kierunku. Jest to jednak na tyle powolny proces budowania, że na chwilę obecną nie ma innego wyjścia.



Piotr Tracichleb


Tak, tak. Czytałem, że bodajże w Iraku rozpoczynają budowę ośmiu reaktorów nuklearnych. Co z tego wyjdzie - okaże się. A swoją drogą w Chinach jest projekt sztucznego słońca, to też może być w przyszłości ciekawa alternatywa.



Maciej Anioł


Tak jest.



Piotr Tracichleb


Tylko to wszystko jest oparte na zasadzie produkcji ciepła i pary wodnej oraz przekształcenia tego na energię elektryczną.

No dobra, to już wiemy jak wygląda typowy projekt. A jakbyś mógł powiedzieć czym różni się system DCS od sterowania PLC?



Maciej Anioł


Tutaj można spotkać różne definicje. Kiedyś mówiło się, że to jest Distributed Control System, czyli sieć połączonych ze sobą sterowników, które rzeczywiście znajdowały się w różnych miejscach obiektu i z uwagi na lokalizację zbierały się tam sygnały autonomiczne. Pierwsze rozwiązanie Siemensa rzeczywiście było mocno autonomiczne. Można by powiedzieć, że nawet każda karta wejść i wyjść potrafiła żyć swoim życiem, była oddzielnie programowana. Potem jak nadeszła epoka szybkich komputerów to zaczęło się to wszystko bardziej scentralizować i ta różnica pomiędzy klasycznymi systemami PLC, a DCS jest w tej chwili zamazana. Na pewno PLC bardziej dedykowane są dla konkretnej maszyny- jednego rozwiązania. Natomiast system DCS kompleksowo nadzoruje działanie elektrowni bądź innego dużego obiektu. Takimi cechami charakterystycznymi dla nowoczesnych systemów DCS jest właśnie zunifikowane środowisko programowania, gdzie można robić praktycznie wszystko: system alarmowania, system archiwizacji -tak zwane historiany, które są częścią systemu DCS, zbierają dane procesowe i archiwizują. W większości przypadków stacje operatorskie i inżynierski (w różnych rozwiązaniach) -są to osobne stacje, tak jak na przykład wyspy PAT-3000. Nie ma rozróżnienia na stacje operatorskie i inżynierskie. Wszystko robi się na takich samych komputerach. Cechą systemu DCS jest sieć, czyli sterowniki połączone w ring, najczęściej redundantny, który umożliwia bezproblemową wymianę danych pomiędzy sterownikami. System DCS umożliwia nam projektowanie logik w taki sposób, że praktycznie zapominamy o komunikacji peer to peer pomiędzy sterownikami. Możemy sygnały z jednego sterownika używać w drugim bez żadnego problemu. Dużą rolę odgrywa też skala- PLC, kojarzy mi się jednak z mniejszymi rozwiązaniami. DCS jest to duża automatyka po paręnaście tysięcy wejść/ wyjść.



Piotr Tracichleb


Jasne.


Komentarz Kamila:


„Jak widać produkt na linii to masz PLC, jak nie widać- to masz DCS.”



Maciej Anioł


Może tak być.



Piotr Tracichleb


No spoko. Czyli po prostu duże systemy, gdzie w nazwie jest distributed, ale tak naprawdę wszystko jest w tym momencie scentralizowane, w jednym dużym systemie.



Maciej Anioł


Z czasem niektóre firmy zaczęły używać definicji Digital Control System. (...) W niektórych rozwiązaniach jest na przykład jeden centralny serwer aplikacyjny, który jest odpowiedzialny za wizualizację, archiwizację. Ciężko to nazwać jako Distributed Control System więc niektóre firmy przeszły na Digital Control System.



Piotr Tracichleb


Jasne. Rozumiem. I to jest ciekawe. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że masz jeden system sterowania i możesz sobie po prostu wziąć coś z innej jednostki bez problemu. W przypadku PLC trzeba dodać to do telegramu komunikacyjnego. W DCS- z tego co mówisz - wydaje się to być nieco prostsze.

No okej.


Wiem też, że rozwijasz swoje umiejętności w zakresie programowania wysokopoziomowego. Czy to wynika z tego, że chcesz iść w kierunku Przemysłu 4.0? Jeśli tak, to jak wyobrażasz sobie swoje usługi za kilka lat?



Maciej Anioł


W moim przypadku zaczęło się to po przejściu na freelance, gdzie mogłem troszeczkę bardziej kontrolować to co robię i na co mam czas. W pewnym sensie wróciłem do swojego hobby ze studiów, ponieważ na studiach zajmowałem się programowaniem. Głównie łączyło się to z tworzeniem stron internetowych. Było to już tyle lat temu, że to w sumie na dzień dzisiejszy, dosyć toporne rzeczy. Zawsze sprawiało mi to frajdę i po przejściu na freelance wróciłem trochę do tego. Zacząłem się uczyć. A z uwagi na to, że ja nie lubię stać w miejscu to stwierdziłem, że dlaczego, by nie. Zapisałem się na kursy, które w tej chwili jeszcze ciągnę dalej. Sprawia mi to frajdę! Czy wiążę z tym jakąś przyszłość? Być może, dlatego, że teraz coraz więcej programowania wysokopoziomowego wchodzi w automatykę. Jak pewnie wiecie niektórzy producenci, typu Beckhoff, mocno stawiają na oto takie programowanie. Jest tego coraz więcej i myślę, że będzie to w przyszłości znacząca część segmentu automatyki. Z uwagi na to, że energetyka skręca troszeczkę w takim kierunku nie do końca mi znanym, chciałbym być przygotowany również na to. Jeśli miałbym zmieniać pracę to myślę, że stawiałbym na profesje związane z Przemysłem 4.0 gdzie ta automatyka styka się z systemami IT oraz z programowaniem wysokopoziomowym. Natomiast jeśli chodzi o to jak to widzę w perspektywie paru lat- na pewno będzie się to rozwijać i pojawią się takie rzeczy jak sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe, programowanie sterowników w językach wysokopoziomowych. W związku z tym myślę, że warto się tego uczyć już teraz. Na pewno to jest przyszłość.



Piotr Tracichleb


A jakbyś mógł powiedzieć co sprawiło, że zrezygnowałeś z pracy w Siemensie i postanowiłeś zostać freelancerem?



Maciej Anioł


Parę przyczyn złożyło się na tę decyzję. Natomiast takim kluczowym momentem był właśnie projekt w Opolu i też decyzje, które zapadły w samej firmie, gdyż zbiegło się to z restrukturyzacją w Siemensie. Biznes energy został wydzielony zupełnie jako oddzielna spółka. Także w tej chwili nazywa się to Siemens Energy i jest to zupełnie oddzielna firma. No i niestety przyszłość mojego działu, tutaj we Wrocławiu była taka mocno by powiedzieć, niepewna. Zakończyliśmy ostatni duży projekt i nie było za bardzo perspektyw na kolejne. Stwierdziłem, że może to jest czas na coś nowego, na jakąś odskocznię. W trakcie poprzednich projektów nawiązałem trochę znajomości, co umożliwiło mi przejście na freelance. Oczywiście były też względy finansowe dlatego, że pracując na freelance można zarobić dużo więcej. Natomiast trzeba te projekty mieć, czyli trzeba mieć jakiś punkt zahaczenia. W moim przypadku była to współpraca z taką małą firmą, z Wrocławia FControl, która zajmuje się optymalizacją procesu i strojeniem regulacji. Czyli właściwie tym co ja robię w tej chwili. Ludzi z FControl poznałem właśnie na projekcie w Opolu. Współpracowaliśmy razem. Oni pracowali na zlecenie GI, ja pracowałem w Siemensie. Jeszcze w trakcie projektu dostałem od nich propozycję pracy bardziej freelancerskiej i po zakończonym już projekcie zaakceptowałem ją. Pierwszy projekt zrobiłem przez nich. Jest to firma, która zatrudnia pracowników, ale też część ludzi, którzy dla nich pracują jest freelancerami. Czyli coś pomiędzy klasyczną firmą, a agencją. Do tej pory razem współpracujemy, utrzymujemy kontakt. Także to były takie najważniejsze punkty, które przesądziły o tym, by odejść z Siemensa. Ja pracę w Siemensie bardzo miło wspominam. Mieliśmy bardzo fajny, młody zespół i też do tej pory jesteśmy razem w kontakcie i nawet teraz po powrocie z Arabii Saudyjskiej robiłem też mały projekt, nie bezpośrednio ale też tutaj dla tego działu w Siemensie.



Piotr Tracichleb


Jasne. Czyli po prostu miałeś już umiejętności, sytuacja polityczna była powiedzmy „niesprzyjająca”, a wręcz była sprzyjająca, żeby zacząć coś swojego oraz znajomości - też były istotne. Przypuszczam, że w przemyśle energetycznym może być to trochę trudniejsze, ale gdzieś indziej można zostać freelancerem nie mając praktycznie znajomości i szukać sobie zleceń, na przykład w samochodówce. Jednak kwestia umiejętności i znajomości na pewno sporo pomaga.



Maciej Anioł


Na pewno. Trzeba się czuć pewnie po prostu w tym co się robi. Natomiast mówiąc szczerze byłem zaskoczony takimi narzędziami jak LinkedIn. Między innymi dlatego, że troszeczkę od niechcenia stworzyłem sobie profil i tak naprawdę już po paru dniach odezwało się do mnie kilka agencji. Jeśli chodzi o energetykę to tego jest sporo. Są firmy z Wielkiej Brytanii, są firmy ze Stanów i tak naprawdę jeśli ktoś ma większe doświadczenie to można czekać tylko i wyłącznie na te zlecenia. Nie trzeba aktywnie poszukiwać projektów. Same przychodzą.



Piotr Tracichleb


No tak. Tylko, że Ty pracujesz w energetyce już ile lat? Około piętnastu?



Maciej Anioł


Od 2006. Także sporo czasu.



Piotr Tracichleb


Czyli piętnaście lat. Teraz byłeś przez pół roku w Arabii Saudyjskiej na dużym projekcie. Wielu młodych automatyków, lub będących jeszcze na studiach ma dość słabe wyobrażenie tego jak w ogóle wygląda praca na projektach. Nikt nigdy na studiach, ani przed studiami o tym nie mówi. Mógłbyś coś o tym opowiedzieć? Z jednej strony jak to wyglądało w Arabii Saudyjskiej, ale też może o tych lepszych miejscach.



Maciej Anioł



No więc jeśli chodzi o energetykę to tych wyjazdów - stety, a może niestety - jest naprawdę sporo. Na początku, po studiach na pewno jest to fajne, bo można zwiedzać zakątki, w których na pewno normalnie by się nie było. Natomiast na dłuższą metę niestety jest to dosyć wyczerpujące. Projekty w większości przypadków są dosyć długie. Uruchomienia potrafią trwać nawet po parę lat. Najdłuższe uruchomienie, na którym byłem - ale to akurat blisko swojego miejsca zamieszkania także na to nie narzekałem- to były właśnie bloki w Opolu. Byłem tam trzy lata z przerwami, ale generalnie prace uruchomieniowe trwały trzy lata. Teraz w Arabii Saudyjskiej byłem dwa razy po sześć miesięcy, co trzy miesiące zjazd na dwa tygodnie. Tego typu wyjazdy to jest ciężki kawałek chleba - nie będę ukrywał. Zwłaszcza jeśli ktoś ma rodzinę jak w moim przypadku. Tutaj na pewno... żona musi być bardzo wyrozumiałą osobą. Cóż mogę dodać. Jeśli chodzi o same uruchomienia praca jest na pewno ciekawa. Dosyć dużo adrenaliny, dużo się dzieje. Te budowy są ogromne. Pracuje na nich bardzo duża ilość ludzi. W pierwszych etapach projektu trzeba też troszeczkę na siebie uważać, ponieważ zdarzyło mi się przyjechać w miejsce, gdzie budowa była jeszcze na takim etapie, że praktycznie kończyły się prace budowlane. Prace były prowadzone na parunastu poziomach na raz, więc trzeba było uważać, by coś nie spadło na głowę, by wrócić bezpiecznie do domu. Poza tym środowisko jest mocno międzynarodowe, więc język angielski obowiązuje, praktycznie wszędzie. Co jeszcze można powiedzieć. Jeśli chodzi o egzotyczne destynacje, jak Arabia Saudyjska, to na pewno jest to zderzenie z obcą kulturą. Wszystko zależy od samego projektu. Ja miałem akurat to szczęście, że większość moich projektów wcześniej odbywała się w Europie. Także tutaj nie miałem takich problemów. Dosyć długo pracowałem w Niemczech. Natomiast sama Arabia Saudyjska to dosyć mocna egzotyka i wymaga przestawienia się. Na pewno są to ciekawe doświadczenia. Często, gęsto pracuje się dużo, dlatego, że system pracy obejmuje sześć razy dziesięć godzin dziennie, czyli jest tylko jeden dzień wolnego. Tempo jest spore i praktycznie praca, praca, i jeszcze raz praca. Niektóre projekty fajniejszych miejscach, dają to, że rzeczywiście w trakcie weekendów można gdzieś wyskoczyć, coś zobaczyć. Natomiast niestety nie zawsze jest to szczęście.


Piotr Tracichleb


Jasne. Szczególnie taki kraj jak Arabia Saudyjska. Ja byłem na szczęście tylko dwa tygodnie w Arabii Saudyjskiej, nie wiem jak u Ciebie - u mnie to wyglądało tak, że mieszkaliśmy w zamkniętym campgroundzie, i tylko rano był busik na hutę. Campground był otoczony wysokim murem z drutem kolczastym, na wjeździe strażnicy z karabinami maszynowymi i tak naprawdę to nie bardzo było tam co robić. Niektórzy sprowadzali swoje rodziny, jeżeli byli na projekcie dłużej. Nie wiem czy to zawsze jest możliwe. Jak ktoś nie jest żonaty to chyba nie ma opcji sprowadzić dziewczyny czy partnerki, więc nie jest to takie proste.




Maciej Anioł


Tam gdzie ja pracowałem, mieszkaliśmy rzeczywiście w specjalnym campie, niedaleko budowy. Natomiast aż tak ciężko nie było pod tym względem. Samochody były służbowe, można było sobie pojechać do miasteczka nieopodal. Natomiast Janbu - to miejsce, w którym pracowałem - wygląda w ten sposób, że jest parę elektrowni i jedna wielka rafineria, która się ciągnie przez pięćdziesiąt kilometrów wzdłuż morza i tyle. Tuż obok jest miasteczko, które jest zamieszkiwane przez może, nie wiem…- czterdzieści tysięcy osób? Można całkiem przyzwoicie sobie zjeść, jednak nie ma co liczyć na jakieś bardziej wyrafinowane rozrywki. Oczywiście w Arabii na przysłowiowe piwo się nie pójdzie, bo nie ma jak. Jest to specyficzne miejsce. Natomiast wiadomo, przy takich projektach można liczyć na troszeczkę większe stawki. Jeśli chodzi o przemysł energetyczny to muszę przyznać - jeśli chodzi o projekty to tych pieniędzy jest na tyle dużo, że warunki mieszkaniowe zawsze wyglądały bardzo dobrze. Czyli nie było problemu jeśli chciałby sprowadzić rodzinę. Także wszystko zależy od miejsca, od projektu.



Piotr Tracichleb


Jasne.



Jeżeli nie zapoznaliście się jeszcze z pierwszą częścią naszej rozmowy, gdzie Maciej Anioł opowiada jak wygląda praca automatyka w przemyśle energetycznym, to znajdziecie ją tutaj.

Na trzecią część naszej rozmowy zapraszamy już za tydzień! 


Facebook LinkedIn Instagram