14.12.2021  Piotr Tracichleb
Dzisiaj opowiem Ci jak wygląda praca automatyka “rozruchowca” – tak naprawdę. Nie będzie to cukierkowa wersja z YouTuba, ani plotki zasłyszane przez profesorów z uczelni. Poniższy tekst jest zapisem webinaru, który poprowadziłem w maju 2021 w ramach wydarzenia “Automataria”, czyli w skrócie webinarów dla studentów automatyki.

Możecie go sobie odsłuchać, obejrzeć lub przeczytać.

Link do podcastu Spotify

Link do podcastu Spreaker

 

Na początku krótko o mnie – nazywam się Piotr Tracichleb, z wykształcenia jestem automatykiem i robotykiem, absolwentem Politechniki Śląskiej i AGH, natomiast z zawodu wyłącznie automatykiem (robotyką nie miałem okazji się zajmować) i właśnie to robiłem zawodowo przez ostatnich kilka lat, na początku pracując w niewielkiej firmie integratorskiej, później w międzynarodowej firmie zajmującej się dostarczaniem maszyn do przemysłu ciężkiego (konkretnie stalowego), a po paru latach w przemyśle ciężkim przeszedłem na bardziej niezależny tryb pracy i zacząłem robić kontrakty w przemyśle farmaceutycznym. I faktycznie w tamtym czasie był to dobry krok, bo teraz są dość dobre czasy dla osób pracujących w przemyśle farmaceutycznym, szczególnie automatyków.

Studia

Przedstawię Ci jak tak naprawdę wygląda praca automatyka, ale zacznę od krótkiego skomentowania programu studiów, przynajmniej na podstawie tego jak to wyglądało parę lat temu, choć myślę, że wiele w tej kwestii się nie zmieniło:

Studia, na których jesteś uczą Cię prawdopodobnie wyznaczać transmitancje, modelować układy, rozwiązywać jakieś nieskomplikowane równania różniczkowe, natomiast możesz zapytać jak to wszystko się ma do rzeczywistości i do Twojej przyszłej pracy. Moim zdaniem nijak. 🙂

Te studia świetnie przygotują Cię do studiów doktoranckich lub do pracy w centrach R&D (co jest jakimś marginesem rynku pracy). Z automatyką przemysłową nie mają one zbyt wiele wspólnego, natomiast ja też absolutnie nie uważam, że nie miały żadnej wartości. Rachunek różniczkowy, całkowy, zrozumienie obliczeń numerycznych na pewno czasem się przydaje – również w pracy. Podobnie jest z wiedzą z zakresu elektroniki, elektrotechniki, czasem mechaniki i paru innych przedmiotów. Oprócz tego na każdych studiach jest parę laborek, które dają jakiś pogląd na to, jak wyglądają systemy sterowania. Zajęcia z sieci, sterowniki PLC, systemy SCADA, bazy danych, roboty, urządzenia automatyki – coś tam zawsze się przewija. Niestety jest to zazwyczaj margines – przedmioty dość nisko punktowane w kontekście ECTS, podczas gdy w rzeczywistości dla Ciebie (o ile nie zdecydujesz się na przebranżowienie na IT), to będzie właśnie główna część pracy

Co powinieneś wiedzieć zanim zdecydujesz się na automatykę i robotykę?

Na początek – dla kogo ta praca z pewnością nie będzie dobra?

Wady pracy automatyka

  • Jeśli hciałbyś pracować zawsze przy biurku i mieć spokój, to jako automatyk możesz o tym zapomnieć

  • Jeśli nie lubisz pracować w zespole. Nie ma w tym nic złego, że wolisz pracować sam, natomiast jako automatyk musisz liczyć się z tym, że projekty robi się w interdyscyplinarnych zespołach

  • Jeśli bardzo nie lubisz się wybrudzić. I żeby ktoś sobie nie pomyślał – to nie jest jakaś bardzo brudna praca – ja sam nie lubię być brudny. Natomiast często zdarza się np. gdzieś o coś otrzeć i wybrudzić. Kiedyś usłyszałem określenie (z którym nie mogę się nie zgodzić: “blue collar job with a white collar payment” – Bywa, że robota ta niemal ociera się o pracę fizyczną. Czasem trzeba dużo chodzić, trochę się nastać, siedzieć gdzieś w niewygodnej pozycji, gdzieś wejść, poprawić czujnik, coś sprawdzić, etc.

  • Jeśli absolutnie nie chcesz pracować na wyjazdach, to może być ci ciężko znaleźć bardzo dobrą pracę, szczególnie od razu po studiach. Automaty po prostu najczęściej zmuszeni są spędzić cześć roku w delegacji. Jeżeli czujesz silne więzi rodzinne lub masz sytuację, w której praca na wyjazdach byłaby problemem, to powinieneś zastanowić się, czy inny zawód nie będzie pasował Ci bardziej.

  • Jeśli jesteś mało odporny na stres – bywa stresująco, naprawdę. Ta praca wiąże się z bardzo dużą odpowiedzialnością (naturalnie w zależności od tego, co się robi – jakie maszyny), bo często można coś poważnie sknocić.

  • Jeśli po 8 godzinach zawsze będziesz chciał wrócić do domu i mieć spokój – pracując jako automatyk na rozruchu prawie nigdy nie wrócisz do domu po 8h. Zazwyczaj to jest 200-250h miesięcznie i naturalnie wielu osobom nie będzie to odpowiadać. W przypadku pracy w biurze rytm pracy jest oczywiście normalny i większość firm nie wymaga nadgodzin.

Jeśli część z powyższych punktów opisuje Ciebie, to ta praca będzie cię wypalać. Ja znałem takie osoby, którym to nie pasuje i wcale mnie to nie dziwi.

Powyższy akapit może brzmieć jak koszmar, i możesz sobie pomyśleć “dlaczego ten ziomek w ogóle to robi? To chyba jakiś masochista”, natomiast już mówię dla kogo ta praca JEST idealna. Lub przynajmniej prawie idealna.

Zalety pracy automatyka

  • Jeśli lubisz majsterkować i rozwiązywać problemy, to automatyka jest właśnie takim profesjonalnym majsterkowaniem. Ostatnio rozmawiałem z kolegą ze studiów i on powiedział, że jak był dzieciakiem, to chciał być wynalazcą. Wynalazcą co prawda jeszcze nie został, ale praca automatyka ma z wynalazczością sporo wspólnego.

  • Jeśli lubisz widzieć efekty swojej pracy – nic nie daje takiej satysfakcji jak automatyka. Pracowałem wcześniej w IT – to jest coś zupełnie innego. Tutaj maszynę widać, można ją dotknąć, ona działa i produkuje coś namacalnego.

  • Jeśli lubisz jak dużo się dzieje – ciągle są wyzwania, ciągle problemy do rozwiązania – to jest coś uzależniającego, bo w ciągu dnia, czy tygodnia jest sporo małych sukcesów dających zastrzyk dopaminy – lepszy niż lajki na instagramie.

  • Jeśli chcesz zobaczyć kawałek świata i w dodatku żeby Ci za to zapłacili.

  • Jeżeli praca za biurkiem przez całe życie wydaje ci się być zbyt monotonna

  • Jeśli chcesz dobrze zarabiać od razu po studiach – zazwyczaj automatyka na to pozwala. Raport zarobków automatyków znajdziesz tutaj. [Link]

Jak wyglądają projekty w automatyce?

Możesz teraz zapytać jak taka praca w ogóle wygląda? I nie będę pisał o utrzymaniu ruchu, bo na tym się nie znam. Opowiem wam jak wygląda robienie projektu od początku do końca. Projekt ma kilka faz, często bywa tak, że za każdą z tych części będzie odpowiedzialna inna osoba. Dlatego trzeba robić swoją robotę jak najlepiej, żeby kolega, który bierze po nas sterownik nas nie przeklinał.

Nowy projekt – engineering

Zaczyna się od tego, że firma, w której pracujesz dostaje projekt i trzeba go zrobić. Jak to wygląda? Podobnie jak w Biblii – na początku jest słowo. Czyli opis tego jak maszyna ma działać. Zazwyczaj w głównej mierze jest to opis słowny, często z jakimiś schematami, wykresami tabelkami. To jest dokument będący częścią kontraktu między firmą, a zleceniodawcą. Na tej podstawie musi zostać zaprojektowany układ, maszyna – jego mechanika, elektryka i ostatecznie program, który będzie tę maszynę obsługiwał. Niektórzy automatycy zajmują się projektowaniem elektryki, natomiast ja nie umiem zbyt dobrze projektować.

Rozumiejąc jak działa maszyna na podstawie opisu i mając wystarczającą ilość informacji dotyczące wejść, wyjść, siłowników, obsługiwanych motorów, czujników itd. (a najlepiej już gotowe schematy elektryczne) można już zacząć programować – to jest etap tak zwanego engineeringu. Programuje się zazwyczaj na podstawie jakiegoś standardu, który firma posiada i według którego tworzy kod. Dość rzadko, ale zdarzają się programy, które pisze się od zera.

Często będzie się zdarzać, że będą nieścisłości pomiędzy opisem funkcjonalnym i schematami. Wtedy trzeba iść do elektryka, inżyniera procesu lub innej osoby odpowiedzialnej, wyjaśnić gdzie jest błąd i wrócić do programowania. Tak naprawdę przez to, że my jesteśmy ostatnim ogniwem w tym łańcuchu, wychwytujemy sporo błędów w projekcie, założeniach itd.

Ten etap pracy odbywa się w biurze i jest najmniej emocjonujący ze wszystkich, natomiast potrafi być bardzo ciekawy. Szczególnie, jeśli robisz dany typ maszyny po raz pierwszy albo drugi. Wtedy sporo uczysz się o procesie, poznajesz sztuczki, które ktoś zastosował wcześniej, lub wymyślasz swoje własne rozwiązania.

Testy

Później – bardzo często (ale nie w każdej firmie jest to stosowana praktyka) jak już skończymy programować, to nie wrzucamy programu od razu na maszynę. Wcześniej musi on przejść symulacje i testy. Ta część odbywa się w biurze albo w jakimś warsztacie.

Wtedy komunikuje się ze sobą PLCki sterujące różnymi częściami procesu, integruje się wszystko z panelami i systemami SCADA. Zazwyczaj jest tak, że przyjeżdża klient, żeby sobaczyć jak program działa w symulacji.

W zależności od tego jak dobrze przygowało się program i jak dobra była komunikacja z klientem – jest mniej lub więcej poprawek, pytań wątpliwości i nerwów.

Po testach robi się poprawki (zazwyczaj niestety jest na to zbyt mało czasu) i kolejnym etapem jest już rozruch.

Rozruch

Jedziemy na fabrykę uruchomić prawdziwą maszynę. I to jest tak naprawdę najciekawsza część tej roboty. Fabryki nie są zazwyczaj pod domem, tylko po prostu są tam, gdzie są, czyli niejednokrotnie możesz zostać wysłany na drugi koniec świata.

Pierwszą rzeczą, którą się robi na projekcie jest tzw. IO-check. Czyli trzeba sprawdzić, czy elektrycy dobrze popodączali wszystkie czujniki oraz czy wszystkie elementy wykonawcze działają jak należy.

Trzeba sprawdzić komunikację, podpowiedzieć ludziom na zakładzie jak coś połączyć. Nieraz trzeba też poprawić coś w sieci, ogólnie rozwiązuje się sporo problemów. Bywa tak (szczególnie w krajach drugiego i trzeciego świata), że elektrycy średnio znają się na swojej robocie i tłumaczenia i poprawek jest naprawdę dużo, co powoduje opóźnienia w projekcie.

Często trzeba więc pójść do szafki, sprawdzić, czy jest napięcie i jakie to napięcie jest, czy przypadkiem jakieś moduły nie zostały pomylone, itd. Bardzo często również na tym etapie wychwytuje się jakieś drobne błędy w projekcie.

Później zazwyczaj sprawdza się sterowanie manualne, o ile maszyna takie posiada. Od tego momentu pracuje się już głównie w środowisku do programowania PLC, wizualizacji i ewentualnie jakimś oprogramowaniu do monitorowania sygnałów.

Na koniec testuje się działanie automatyczne. Tutaj czas trwania tego etapu zależy po pierwsze od złożoności maszyny. Są takie, których w biurze przygotować się po prostu nie da, albo nie byłoby to opłacalne. Na rozruchu wychwytuje się mnóstwo problemów niezauważonych wcześniej no i robi się też rzeczy, których wcześniej zrobić się po prostu nie dało albo nie opłacało, bo ze względu na brak informacji zajęłoby to zbyt wiele czasu. Dostraja się działanie czujników, ustawia się prędkości, pozycje, stroi regulatory i tak dalej. Oczywiście przez cały ten czas poprawia się błędy w projekcie. W tym czasie pojawiają się zastrzeżenia klienta, że tu trzeba coś dodać, tam trzeba coś usunąć, coś poprawić i tak dalej.

“Babysitting”

Po jakimś czasie maszyna już działa w 99% tak jak należy, ale wciąż pozostaje długa lista mniejszych lub większych usterek, które trzeba poprawić. Wtedy zaczyna się nieco spokojniejsza, nudniejsza część projektu (bywa, że przyjeżdża na nią inny automatyk). Bardzo często może się zdarzać tak, że klient już prowadzi produkcję na maszynie, ale Ty wciąż masz listę 50 drobnych rzeczy, które trzeba poprawić i na przykład nie można tego zrobić podczas produkcji. Jest wtedy czas, żeby przygotować sobie te zmiany, ale też na przykład nanieść poprawki w dokumentacji i tym podobne rzeczy.

Mi zdarzały się też takie dni, że przychodziłem na fabrykę i jak wszystko szło dobrze, to na przykład czytałem sobie książkę i po 10 albo 12 godzinach bez przestoju wracałem do hotelu w zasadzie bez kiwnięcia palcem. Natomiast klient zawsze mniej lub bardziej chętnie płaci za ten czas, ponieważ sytuacja, w której coś poszłoby nie tak, a automatyka nie byłoby na miejscu byłaby zbyt kosztowna. Musisz sobie zdawać sprawę, że zatrzymanie produkcji na godzinę (w zależności od produkcji), to są koszty rzędu w dziesiątek tysięcy złotych. To naprawdę jest spora odpowiedzialność ciążąca na automatyku.

Jak wygląda życie automatyka – rozruchowca?

Ile trwa taki projekt? Oczywiście zależy od projektu i od firmy. Bywają takie, że ludzie spędzają na jednym obiekcie na przykład pół roku albo rok wracając do domu na przykład co trzy miesiące na dwa tygodnie. W przypadku ostatniej firmy, dla której robiłem kontrakt, jeżeli commissioning w ogóle był (zdarzało się może 3 razy w roku), to automatyk spędzał na nim 2 tygodnie i wracał do domu. Jest to bardzo komfortowa sytuacja. Wielu automatyków marzy o takiej pracy, ponieważ takie wyjazdy nie “rozwalają” całego życia prywatnego, a jednocześnie wyjazd potrafi być odskocznią od pracy w biurze. I tak – miałem tam kolegę, który podchodził do tego jak do wakacji, gdzie można było odsapnąć od żony i dziecka. 😉

Bywają też tacy, którzy jeżdżą na projekty razem z rodziną.

Mam kolegę, który robił projekt w Tajlandii. W tym czasie jego żona opiekowała się małym dzieckiem mieszkając na zamkniętym luksusowym osiedlu dla ekspatów, gdzie było więcej takich rodzin jak oni, a przy okazji urodziło im się tam też drugie dziecko. Inny kolega miał bardzo podobną sytuację pracując na projekcie w USA.

Wielu facetów pracując w tak długich delegacjach znajduje sobie dziewczyny albo żony gdzieś w egzotycznych krajach. O kobietach, którym by się to przytrafiło nie słyszałem, ale to może też dlatego, że niestety kobiet w branży mamy mało.

Podsumowując – praca jest BARDZO satysfakcjonująca, choć jednocześnie bardzo wymagająca, ale na pewno ma swoje uroki i dla wielu osób trudno będzie znaleźć coś równie angażującego. Ja ze swojej strony polecam.

Sesja pytań i odpowiedzi

Marek:

O jakich zakresach płac mówimy?

Piotr Tracichleb:

Jeśli chodzi o zarobki po studiach, to na ten moment nie do końca jestem zorientowany w tym temacie. Gdy zaczynałem pracować- już na ostatnim rok studiów automatyki, czyli w 2015 roku- moja podstawa wynosiła 4 500 zł brutto. Natomiast, gdy rozpocząłem pracę na rozruchu, a dodatkowo w grę wchodziły również nadgodziny, to kwoty wahały się od 15 000 do 20 000 zł na rękę. Po około trzech latach pracy, trafił mi się bardzo ciężki rozruch, na którym w czasie jednego miesiąca zarobiłem 33 000 zł na rękę. Jednocześnie zostały mi wypłacone dodatki za urlop (który był dość długi), więc łącznie moje średnie zarobki ostatnich miesięcy były bardzo wysokie.

Według mnie, kwoty o których mówię, to całkiem dobre pieniądze, jak na pracę na etacie. Jednak wiem, że w innych firmach, na przykład w branży automotive są niższe zarobki. Automotive nie jest też szczególnie dobrym rynkiem, niestety nie mogę polecić tej branży do pracy na etacie. Z tego co wyczytałem na forum, zarobki zaczynają się od ok. 3 500- 4 500 zł brutto. Za dwudziesto kilkudniową pracę w miesiącu na rozruchu, chłopaki zarabiają 10 000- 12 000 zł na rękę – wraz z wliczoną sporą ilością diet i nadgodzin. Stawki te obowiązują teraz, nie pięć lat temu, gdzie inflacja też zrobiła swoje. Nie są to złe pieniądze – absolutnie, szczególnie jak jest się dopiero po studiach. Natomiast jest wiele różnych firm i z pewnością można znaleźć coś lepszego.

Karol:

Czy jako automatyk będzie dużo podróżowania służbowego za granicę?

Piotr Tracichleb:

Wszystko zależy od tego w jakiej firmie pracujesz. Możesz pracować w miejscu, gdzie kontrakty są robione tylko na terenie kraju lub w firmie, gdzie są wyłącznie podróże zagraniczne, albo jest ich dużo. Ja pracowałem w takiej firmie.

W Polsce nie ma wiele hut. Wiem, że zdarzały się projekty w Polsce, natomiast osobiście, nigdy na nie nie trafiłem. Mimo wszystko podejrzewam, że gdybym dostał taką propozycję, pewnie byłbym niezadowolony. Dlaczego? Po pierwsze, praca za granicą jest lepiej płatna. Po drugie, dla mnie zawsze wartymi uwagi były projekty, które umożliwiały podróżowanie, zobaczenie czegoś nowego. Po studiach bardzo mi to odpowiadało, więc dobrym sposobem jest szukanie takiej firmy, która robi kontrakty głównie zagraniczne. Jeżeli to opcja dla Ciebie, to również możesz tak zrobić, a jeżeli wolisz zostać na miejscu to prawdopodobnie możesz też znaleźć firmę, która robi integratorkę bardziej lokalnie.

Paweł:

Jestem po kierunku politechnicznym niezwiązanym z IT, elektryką, automatyką, ani robotyką. Ostatnio zostałem zatrudniony w zagranicznej firmie integratorskiej na stanowisko kontrolera robotów/ programisty PLC, HMI/ serwisanta ze względu na znajomość niszowego języka obcego. Trochę się obawiam ze względu na prawie zerową znajomość branży. Czy ma Pan jakieś rady na początek?

Skoro już zostałeś zatrudniony to znaczy, że osoba, która Cię rekrutowała, ufa wystarczająco w to, że będziesz się szybko uczył i będziesz w stanie nadrobić “braki” w wiedzy inżynierskiej. Natomiast nie wiem co to jest za firma i nie wiem też czy osoba, która Cię przyjmowała jest kompetentnym rekruterem. Trzeba mieć na uwadze, że nie są to super proste rzeczy do nauczenia się. Wymagają one połączenia wiedzy z wielu różnych gałęzi.

Według mnie najważniejsza jest elektryka i programowanie. Jeżeli to umiesz, to myślę, że nie będziesz miał większych problemów, gdyż sposób myślenia jest podobny. Różni się jedynie język. Trzeba rozumieć jak działa algorytm i przepisać go na język maszyny, komputera lub PLC. Na twoim miejscu zacząłbym od nauki PLC. Nie wiem też jakich PLC ta firma używa więc nic konkretnego Ci nie polecę. Jeżeli chodzi o TIA Portal i sterowniki Allana Bradleya to wiem, że na pewno jest bardzo dużo materiałów w internecie, z których można się uczyć, i to bezpłatnych! Jednak są to tak naprawdę podstawy obejmujące zakres informacji na temat: o co chodzi w tym prądzie, napięciu, prawo Ohma. Pozostałe rzeczy to już w zależności od tego w jakiej jesteś branży, czyli czasem będą to schematy hydrauliczne, czy pneumatyczne. Czasem coś zupełnie innego, także programowanie PLC, programowanie HMI. Jest to jest dosyć łatwe więc zacząłbym od tego i elektryka.

Pytanie od widza:

Jak się nazywała ostatnia firma, w której pracowałeś?

Piotr Tracichleb:

Wymienię wszystkie. Na początku, jeszcze podczas studiów pracowałem w firmie Control-Service w Krakowie, u Jaromira Turleja. Fajna, niewielka firma, wyróżniająca się dobrymi projektami oraz pozytywną atmosferą. Później pracowałem w Primetals Technologies (wcześniej Siemens VAI) – firma, która automatyzuje procesy dla przemysłu ciężkiego. Szukając tego miejsca w internecie, możecie natrafić na informacje, gdzie trochę ludzi opisuje doświadczenie, jakby ich ktoś tam jakoś oszukał oszukał. Ja się z tym nie zgadzam. Prawda jest taka, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej usłyszycie słowa: “będziecie dużo jeździć, rzadko będziecie w domu, będziecie dobrze zarabiać”. I dokładnie tak jest! Osobiście bardzo mi się tam podobało, szczególnie, że przemysł ciężki jest dość wdzięczny i pracują tam zazwyczaj fajni, konkretni ludzie.

Później przez dość krótki czas byłem na kontrakcie w Irlandii w Johnson&Johnson. Co mogę powiedzieć, to to że nie jest to praca dla każdego. Charakteryzuje się dużą ilością papierologii, jednak można fajnie zarobić. Praca jest dosyć spokojna i myślę, że przeznaczona bardziej dla kogoś kto chce wieść takie stateczne życie.

Ostatni kontrakt robiłem dla Applikon Biotechnology. Jest to firma w Holandii, która robi bioreaktory czyli zbiorniki wykorzystywane do produkcji szczepionek, rozmnażania bakterii, również przemysłu spożywczego. Nasze zadanie opierało się na tym, by oprogramowanie bioreaktora było dobre i dobrze ten bioreaktor obsługiwało.

Podsumowując automatykę przemysłową to w moim przypadku były te cztery firmy. Teraz można powiedzieć, że mam wakacje, jednak tylko po części, gdyż mam też inne zajęcia. Jestem freelancerem, pracuję na kontraktach, natomiast aktualnie nie mam żadnego kontraktu.

Marek:

Jaka skala wyjazdów jest normalna a jaka jest duża? Bo widziałem ogłoszenia, które oczekują, żeby być gotowym spędzić do 80% roku na wyjeździe.

Piotr Tracichleb:

Prawda jest taka, że wszystko zależy od firmy. Zdarzają się takie, gdzie w zasadzie będziesz pracować tylko na wyjeździe- i tak jest w polskich firmach, które robią automotive. Gdy rozmawiałem ostatnio z kolegą pracującym w automotive mówił, że pracował w systemie 10-4, czyli dziesięć dni spędzał na rozruchu, po czym wracał na cztery dni do domu, znowu dziesięć dni na rozruchu i cztery dni w domu, i tak cały rok.

Bywają firmy, gdzie prawie wszystko jest przygotowane w biurze, czy warsztacie. Wtedy wyjazdy mieszczą się w granicy nawet dziesięciu procent. Wiadomo też, że mniej zarobisz, bo tak naprawdę to wyjazdy są najlepiej płatne w automatyce. Wszystko zależy od firmy.

Są też takie miejsca, gdzie jest opcja wyjazdu na całoroczny projekt. W Primetals Technologies tak było, ktoś jechał na hutę, walcownię lub inny duży projekt i spędzał tam cały rok albo i więcej. Decydując się na to, należy zdawać sobie sprawę, że do Polski wracasz tylko od czasu do czasu, gdyż jest to stuprocentowy wyjazd. Myślę, że w takiej sytuacji najlepiej sprowadzić na miejsce rodzinę, jeśli ktoś ma na przykład małżonkę, która nie pracuje lub może pracować zdalnie.

Paweł:

Czy potrzebne są uprawnienia na wózki/ suwnice?

Piotr Tracichleb:

Na pewno Ci nie zaszkodzą, jednak raczej też nie pomogą w pracy automatyka.

Suwnice – być może, ponieważ są firmy, które je robią oraz są obsługiwane przez sterowniki PLC. Myślę, że w takiej sytuacji zrobienie uprawnień na suwnice może być koniecznością, by móc nad nią pracować. W dalszym etapie mogłoby być ciężko zaprogramować suwnicę nie wiedząc jak nią sterować, chociaż mogę się mylić. W każdym razie to była taka dygresja. Na ogół, w pracy automatyka takie uprawnienia nie są potrzebne. A też swoją drogą, jak pracodawca wymaga jakichś uprawnień, a Ty ich nie masz, to pracodawca zawsze opłaci Ci kurs.

Karol:

Czy pandemia miała jakiś wpływ na Pana pracę jako automatyka?

Piotr Tracichleb:

W moim przypadku spowodowała, że miałem bardzo dużo pracy zdalnej. To raz. Byłem wtedy na kontrakcie w Holandii. W zasadzie spędziłem tam cały 2020 rok. Wcześniej również tam pracowałem, ale w biurze. Później mogłem pracować z domu, natomiast musiałem być na miejscu, ponieważ raz na dwa tygodnie trzeba było przejść się do biura, warsztatu, by coś ustawić, coś poprawić. Zdarzało się, że ktoś nam napsocił na naszym racku testowym, na którym wisiały nasze PLCki. Także jedyne co się u mnie zmieniło, to to, że pracowałem po prostu więcej z domu.

Patrząc szerzej, to z tego co wiem, rynek trochę się załamał w 2020 roku. Szczególnie samochodówka. Dużo ludzi zostało bez kontraktów. Teraz z tego co się orientuje wszystko wraca w miarę do normy. Ja akurat jestem w przemyśle farmaceutycznym (powiedzmy, że jestem, bo aktualnie nie mam kontraktu – nie chcę mieć) i tam jest boom, szczególnie w Irlandii. Irlandia jest dosyć specyficznym krajem jeśli chodzi o przemysł farmaceutyczny, tam jest go dużo i jest potrzebnych sporo specjalistów z zewnątrz, gdyż nie mają swoich. A! No i jeszcze taki wpływ miała na pracę automatyka, że przykładowo robiłem rozruch w Chinach siedząc sobie u siebie przy biurku, w Rotterdamie. Normalnie, pojechałoby się tam i zrobiło to co było do zrobienia. Coś co można załatwić w trzy dni, zajęło trzy tygodnie, albo i miesiąc.

Paweł:

Czy byłeś na zleceniach w Azji?

W takiej Azji jaką większość ludzi sobie wyobraża, czyli Chiny, Japonia, Korea to nie. Natomiast, byłem na rozruchu w Indiach (specyficzne miejsce) oraz w Arabii Saudyjskiej.

Oba kraje, które wymieniłem to bardzo ciekawe doświadczenie, natomiast jakoś szczególnie nie polecam. Chociaż każdy też lubi co innego.

Pytanie od widza:

Ile masz lat?

Piotr Tracichleb:

Mam dwadzieścia dziewięć lat i za niecały miesiąc będę miał trzydzieści.

Pytanie od widza:

Czy jest dużo kobiet pracujących jako automatycy?

Piotr Tracichleb:

Dużo nie ma, natomiast mam bardzo dobrą koleżankę z Krakowa, z którą również byliśmy razem na rozruchu. Pracowała jako automatyk, jednak później przebranżowiła się na IT .

Nie wiem jakie jest podejście w firmach do tego, natomiast jeśli lubisz być takim rodzynkiem w towarzystwie, to pewnie się odnajdziesz. Musisz jednak liczyć się z tym, że inżynieria jest dosyć specyficzna. Większość ludzi, którzy pracują na zakładach produkcyjnych to faceci i wydaje mi się, że będziesz musiała mocniej udowodnić swoją wartość. Bardziej niż musiałby zrobić to facet. Po prostu jest to taki szowinistyczny świat i trudno coś z tym zrobić. Natomiast, jeżeli będziesz dobra w swojej pracy i nie będziesz oczekiwała żadnego specjalnego traktowania, to na pewno wszyscy będą Cię lubić i myślę, że spodoba Ci się to środowisko.

Pytanie od widza:

Jakie umiejętności z zakresu automatyki są najbardziej poszukiwane na rynku?

Piotr Tracichleb:

Tak naprawdę nie jestem pewien w 100%, gdyż istnieją różne gałęzie przemysłu. Co na pewno, to programowanie sterowników PLC, jest to taka podstawa, która musi być. Są ludzie, którzy specjalizują się w bardziej niszowych sterownikach. Osobiście znam dwa największe dość dobrze: Siemensa i Allena-Bradleya. Oprócz tego, warto wiedzieć jak działa i co to jest system SCADA oraz sieci. Jako, że siedzę w przemyśle farmaceutycznym, to widzę, że często poszukiwani są specjaliści od DCS czyli Distributed Control Systems, na przykład DeltaV Emersona. Są też inne typu, PCS7, chociaż nie wiem jaka jest jego przyszłość.

Dużo zależy też od tego, do jakiej firmy trafisz i co będzie od Ciebie wymagane. Naturalnie, że będziesz programował w tym czego będzie od Ciebie oczekiwała firma. Wspomnę również, że według mnie dobrze, gdy automatyk ma pojęcie o elektryce. Polecam przejrzeć ogłoszenia o pracę i wyrobić sobie opinię na tej podstawie.

To było ostatnie pytanie, więc dziękuję Wam bardzo za uwagę. Bardzo było mi miło, że przyszliście, że się pojawiliście i mogłem z Wami porozmawiać. No i jeszcze raz dziękuję Dawidowi i Kołu Naukowemu Studentów Automatyki.

W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy sesję pytań i odpowiedzi z Łukaszem Dziewięckim, w której odpowiada on na pytania m.in. dotyczące tego jak nauczyć się systemów MES, oraz w jakich językach dobrze jest programować PLC. Znajdziesz ją tutaj .

A za tydzień opublikujemy wywiad z Marcelem Skolimowskim, który rekrutuje m. in. automatyków do przemysłu farmaceutycznego i medycznego.


Facebook LinkedIn Instagram