14.12.2021  Piotr Tracichleb

 

Jeżeli chodzi o język programowania, to na pewno kłopot pojawia się jeżeli ktoś z zacięciem informatycznym – to jest to o czym rozmawialiśmy – będzie mi próbował pisać sterownik w SCL, czyli w “pseudowyższym” języku. To jest fajne jak masz dwieście wentylatorów do odpalenia i chcesz sobie “strzelić” pętlę. Jasne, to jestem w stanie zaakceptować, ale dopóki żyję, nie pozwolę, żeby ktoś napisał w tym języku sterownik.

O tym, co to są systemy MES, w jakich językach programować PLC oraz czy łatwo jest się przebranżowić na automatykę rozmawialiśmy z Łukaszem Dziewięckim. Dziś trzecia (ostatnia) część naszej rozmowy.

Możecie ją sobie odsłuchać, obejrzeć lub przeczytać.

Link do podcastu Spotify

Link do podcastu Spreaker

Treść wywiadu

Magda: Łukasz, czy w Twojej branży jest takie coś jak wyczucie czy wszystko opiera się na systemie i liczbach?

Łukasz Dziewięcki:

To dość podchwytliwe pytanie. Staram się bazować na cyfrach, ale jest taki etap, na którym musisz zaufać swojemu doświadczeniu albo intuicji. Załóżmy, że przychodzisz do firmy i coś poprawiasz. Skoro poprawiasz to prawdopodobnie wielu rzeczy nie ma. Nie możesz czekać, aż te rzeczy się pojawią- mając jakieś doświadczenie, wpadasz na linię i przyglądasz się co jest i zaczynasz działać. Więc u mnie to wszystko nie jest takie oczywiste. Często ryzykuję- patrząc na to, co się dzieje i w którą stronę iść. Część z decyzji jest trafionych, część słabiej trafionych, gdyż czasami “trupy z szafy wypadają z biegiem czasu”. To jest naturalna sprawa.

Natomiast zdarzają się proste rzeczy, dla przykładu – masz starą linię i chcesz zrobić jej upgrade, powstaje pytanie: robimy czy nie? Mam dokumentację elektryczną trzydziestoletniej maszyny, w którą nie do końca wierzę. Ryzykujemy czy nie ryzykujemy? Ja jestem taki, że zaryzykuję, zdając sobie sprawę z tego, ile rzeczy może się zdarzyć i nie udać. Natomiast mam na tyle wystarczające doświadczenie, że oczywiście patrząc przez chwilę na linię, wiem niektóre rzeczy. To nie jest tak, że przyjdę i po dziesięciu minutach powiem – wymieniamy. Zanim podejmę decyzję, staram się dokładnie zrozumieć proces, przyglądam się mu i zadaje mnóstwo pytań. Zdarza się, że nawet nie mając pewnych cyfr wdrażam zmiany niektórych rzeczy.. No więc cyfry w dziewięćdziesięciu procentach, ale pozostałe dziesięć procent to spontan.

Pytanie od widza:

Czy firmy są w stanie płacić automatykom za ich pracę niepromocyjne pensje? Bo nie bez powodu ich ubywa.

Łukasz Dziewięcki:

Faktycznie, pensje w Polsce bywają promocyjne. Natomiast jest to kwestia popytu i podaży. To działa bezbłędnie. Jak automatyków będzie potrzeba więcej niż jest- i taki trend zdaje się będzie w przyszłości, bo faktycznie wiele osób będzie wyjeżdżać – to firmy zaczną płacić niepromocyjne pensje.

Paweł:

Można w takim razie prosić o poradę jak z klasycznego automatyka wdrożeniowca, zacząć przygodę z integracją produkcji do systemów IT?

Łukasz Dziewięcki:

Zakładam, że mówimy tutaj o MES i WMS. Tu są dwie opcje: jedna jest taka, że próbujesz sam się nauczyć – czego nie polecam, bo może się nie udać. Natomiast są firmy integratorskie, które wdrażają. Mają na przykład komórkę, która zajmuje się kwestią IT , PLC i SCADA. Dla mnie naturalnym procesem jest przejście z PLC do SCADA. W SCADA już musisz coś umieć, po prostu najzwyczajniej w świecie zakodować. Więc jest to taki pierwszy krok, w którym uczysz się, jak coś powinno wyglądać. Fajnie jeżeli jesteś na uruchomieniu i gdzieś nad Tobą jest system, z którym musisz się połączyć. W tym momencie nauczysz się tego, o co chodzi w wymianie i w komunikacji. Jest to ważne, bo ludzie bardzo często myślą w ten sposób – “dobra, dostawią mi MES-a albo ERP-a, ja sobie to połączę i wszystko będzie grało”. Uwierz mi, to tak nie działa. Dane musisz wysłać i zebrać w odpowiednim momencie, bo na ich podstawie podejmuje się decyzję.

Jak masz to załatwione, to tak: będąc u integratora, który ma swoją komórkę MES-ową, musisz zawalczyć i przejść do pisania MES-a. Samemu to jest cholernie trudne, bo istnieją bariery, które musisz pokonać. Przede wszystkim jest to koncepcja. Jeżeli ktoś klepał PLC, nigdy nie będąc po stronie produkcyjnej, zarządczej, ani managerskiej to nie zna finalnych oczekiwań zarządu wobec takiego systemu. A zarząd chce bardzo prostych rzeczy – cyfr. Cyfr na podstawie, których podejmie decyzję. Pisząc MES-a musisz wiedzieć po co będziesz zbierał dane i co finalnie powinno z nich wyjść. Nie “na pałę”, ściągając i rejestrując wszystkie sygnały PLC, jakie posiadasz. Dlaczego? Bo Twoja baza rozrośnie się do takich rozmiarów, że w pewnym momencie po prostu tego nie ogarniesz.

I tu jest kolejna kwestia, technologia. Trzeba podpatrzeć jak robią to inni. My mówimy tutaj o ściąganiu ogromnej ilości danych produkcyjnych, które trzeba zebrać, przetworzyć i wysłać. Dobrze jest popatrzeć jak inni to zrobili, żeby mieć ten know-how. Nie polecam pisania samemu. Nie jesteśmy w Niemczech, żeby było nas na to stać. Wątpliwe jest otrzymanie na to dofinansowania. Jest też duża konkurencja na rynku, a Twój pierwszy MES kosztowałby o wiele więcej, niż MES od konkurencji oraz warstwa informatyczna. Mówiąc MES mam na myśli też inne programy w tej warstwie, na przykład WMS.

Warto też zaznaczyć że, jeśli chcesz wejść w warstwę IT, dobrze jest mieć u siebie analityka. Jest to osoba, która poradzi Ci, jak coś powinno działać, liczyć, jakie powinno mieć funkcje oraz do czego powinno służyć. Powinieneś się też zastanowić, po której Ty chcesz być stronie. Osobiście nie jestem po stronie programistycznej. Jak jadę do klienta, to on daje mi proste zadanie – “zaprojektuj mi system”. Pyta również jak on powinien działać. Ja tych systemów zrobiłem kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt, tworząc je od zera. Były one przeróżne. Otrzymałem polecenie – “finalnie chcę, żeby znalazło się to w ERP-ie automatem”. Dlatego zastanów się, czy nie wolisz być kimś, kto doradza klientowi jak coś powinno funkcjonować, ale ktoś inny dla Ciebie to napisze. To jest model, który ja preferuję, bo nie umiem pisać w wyższym poziomie. Napiszę PLC, w Visual Basicu, pogrzebię w SCADA, ale nie zrobię MES-a. Mogę go zaprojektować i powiedzieć jak powinien wyglądać, ale fizycznie tu już potrzeba informatyka. I najczęściej nie jednego, gdyż są to już duże systemy. Trzeba to utrzymać i rozwijać.

Pamiętaj również, że jak weźmiesz się za IT i klient zdecyduje się na Ciebie to, to już jest niekończący się projekt. Firma, która kupuje dla siebie takie rozwiązanie będzie chciała cały czas dokładać do niego funkcjonalność. Jeżeli będziesz firmą jednoosobową, możesz tego nie udźwignąć. Wpadnie Ci drugi temat i będziesz chciał pociągnąć oba jednocześnie. Komuś będziesz musiał w pewnym momencie sprzedać swoją wiedzę. Ja tak miałem. Podsumowując: jesteś w warstwie PLC i chcesz przejść do IT? Zastanów się, którą częścią chcesz się zająć. Jeśli tą czysto programistyczną – samemu może być ciężko. Musisz mieć kogoś silnego z drugiej strony, kto powie Ci jak to powinno funkcjonować. Wtedy możesz myśleć jak to zrobić. Chyba, że przejdziesz na tę drugą stronę, czyli tej osoby, która to projektuje, a ktoś inny dla Ciebie wykonuje warstwę IT.

Piotr Tracichleb:

Tak, czyli po prostu polecasz zaczepić się gdzieś tam w miejscu, gdzie już są mocni w tym temacie i tam się nauczyć, i później dalej myśleć.

Łukasz Dziewięcki:

Ewentualnie, idealną sytuacją jest też odbywanie praktyki w dobrej firmie produkcyjnej gdzie są takie rozwiązania i jest otwarty kod źródłowy. Nie chcę podpowiadać, bo może być to trochę nie fair, ale gdy chcesz podejrzeć jak to wygląda to podejrzysz. Jednak prawda jest taka, że podglądanie to nie jest robienie. Musisz poczuć i przewalczyć parę takich tematów, żeby wiedzieć jak to robić dalej.

Pytanie od Piotrka:

Jak pracodawca widzi kandydata, który programuje w języku LAD, bądź innym niż on sobie życzył? Przyjmuje go pod warunkiem nauki wymaganego języka czy jednak Panu już dziękujemy?

Łukasz Dziewięcki:

Ja mam pewien standard, który trzymam w programowaniu. Osiemdziesiąt procent LAD, dwadzieścia procent STL, ewentualnie coś w SCL. Z bardzo prostej przyczyny. Chcę oddać soft jako swój dział tak, aby utrzymanie ruchu bez problemu go obsłużyło. Jeżeli utrzymanie ruchu, ani produkcja do mnie nie dzwoni, że coś jest nie tak, to oznacza, że świetnie zrobiłem robotę i nawet nie zauważyli, że coś im dostarczyłem. To jest najlepsza opcja jaka może się przytrafić. Pamiętam jak niedawno zrobiłem program do synchronizacji czegoś. Włączyłem go, i przyszedłem po dwóch tygodniach zapytać jak działa – “ale co działa?”. I o to w tym chodzi.

Jeżeli chodzi o język programowania, to na pewno kłopot pojawia się jeżeli ktoś z zacięciem informatycznym – to jest to o czym rozmawialiśmy – będzie mi próbował pisać sterownik w SCL, czyli w “pseudowyższym” języku. To jest fajne jak masz dwieście wentylatorów do odpalenia i chcesz sobie “strzelić” pętlę. Jasne, to jestem w stanie zaakceptować, ale dopóki żyję, nie pozwolę, żeby ktoś napisał w tym języku sterownik. Ja chcę spać spokojnie. Poza tym też pisałem w tym języku i zatrzymałem sterownik dwa razy. Wydawało mi się, że wszystko jest okej, ale jednak nie było. Nic się wtedy nie wydarzyło lecz zatrzymanie sterownika dla automatyka jest jak taki liść na twarz. Mimo wszystko trzeba to przeżyć.

Ja nie zamykam nikomu drzwi, aczkolwiek faktycznie oczekuję, że automatyk będzie rozumiał podstawowy język (drabinkę) i umie w nim napisać. Moje podejście jest takie – jeżeli umiesz napisać w ladderze to w tym momencie napiszesz w każdym innym języku. Jednak gdy nie umiesz napisać w ladderze, a od razu zabierasz się za pisanie w SCL, no to stary- będzie kłopot. W sytuacji jak dostaniesz do zmodernizowania sterownik, gdzie dziewięćdziesiąt procent jest napisane w tych językach, o których mówiłem, to będziesz miał problem z przeczytaniem, bo po prostu nie umiesz tego napisać w tym języku. Ja nie przekreślam, ale na rozmowie staram się wyciągnąć jakie osoba ma kompetencje. Gdy mam wątpliwość, to po prostu otwieram programator i sterownik, i proszę, żeby zrobić dwie rzeczy. Umiesz się odnaleźć – dzień dobry, nie umiesz się odnaleźć – sorry, nie ten czas. Gram w otwarte karty.

Piotr Tracichleb:

Czyli ladder to jest podstawa, ale inne języki trzeba znać i trzeba umieć zrozumieć program, ewentualnie naskrobać kawałek kodu. Ja też się z tym zgadzam, chociaż akurat moim ulubionym językiem jest FBD. No ale oczywiście w zależności co jest do napisania, to pisze się w takim języku w jakim będzie to później najłatwiej przeczytać i zrozumieć. Widziałem też sterowniki i cały standard rozwinięty w SCL, i faktycznie były to standardy pisane raczej przez informatyków, niż przez automatyków. Często bywa tak, że trzeba naprawdę usiąść do tego programu i trochę pogłówkować, żeby zrozumieć co tam jest w ogóle zrobione, bo jednak logika binarna nie jest tak łatwa do napisania i przeczytania w języku tekstowym takim jak SCL. Ale jeżeli chodzi o jakieś obliczenia, to SCL-a – według mnie – musisz znać. GRAPH też się czasami zdarza, w zależności od maszyny. Każdy język z normy będzie Ci czasami potrzebny.

Stefan:

A czy można wrócić do branży po przerwie dziesięć lat po studiach? Jeśli tak, to jak to zrobić najrozsądniej?

Łukasz Dziewięcki:

To zależy czy pisałeś wcześniej czy nie. Jeżeli skończyłeś studia i poszedłeś zupełnie gdzie indziej, to moim zdaniem jest kłopot. Natomiast jeżeli byłeś w branży, pracowałeś przy automatyce, odszedłeś od tego – to wrócisz. Prosty przykład jest taki, który nazywa się Łukasz Dziewięcki – czyli ja. W pewnym momencie była do podjęcia decyzja: klepię dalej PLC albo idę w managerkę. Przez pewien czas udawało mi się połączyć zarządzanie działem i pisanie PLC. Jednak w pewnym momencie, gdy dostajesz potężną rzecz i w grę wchodzi nie tylko odpowiedzialność za inżynierkę, ale i za cały zakład to niemożliwe jest siedzieć tak długo przy sterowniku. Przychodzi moment, że odsuwasz to na bok i właśnie przez to miałem przerwę w programowaniu.

Natomiast jak tylko nadarzyła się okazja – to uwierz mi, była to kwestia chwili. Po prostu bierzesz sterownik, kilka ruchów i wracasz do domu. Oczywiście jest ten tak zwany brak pewności siebie na początku. Za pierwszym wgraniem, jeszcze jak maszyna idzie na żywo, upewnianie się czy to na pewno tak było. Gdzieś tam z tyłu głowy to siedzi, ale jak programowałeś kilka lat i robiłeś automatykę – to jest to jak jazda na rowerze. Tego się nie zapomina. Zmienia się trochę otoczenie, standardy komunikacji, ale pewne zasady, takie podstawy póki co, pozostają niezmienne. To działa z automatu: po prostu wracasz, pojawiasz się na linii, siadasz, i działasz. Jeśli masz okazję wrócić, a to jest coś co dawało Ci frajdę moja wskazówka jest taka – rób to.

Piotr Tracichleb:

Tak, tak. Trochę tak jak w szachach – jak nie grasz przez jakiś czas (albo w jakiejś innej grze) – na początku siadasz i musisz sobie przypomnieć co i jak, ale rozegrasz kilka gier i są jakieś tam utarte ścieżki w głowie. Po prostu ten sposób myślenia Ci wraca.

Czyli mówisz, że jeżeli ktoś robił to wcześniej, to okej. Jeżeli miał dziesięć lat przerwy po studiach, czyli ma np. mniej-więcej trzydzieści pięć lat, to może być ciężko.

Łukasz Dziewięcki:

Już jest ciężej. Można porównać to do osoby nowej lub z duża przerwą, a studia tak jak mówiliśmy niewiele tam wnoszą. Nie chce wykluczać – dużo zależy również od osobowości. Na pewno w tym drugim przypadku jestem w stanie powiedzieć: “wracaj, jak możesz to wracaj”.

Stefan:

Oj, to nie dobrze. Od razu “wbiłem” w inną branżę.

Łukasz Dziewięcki:

Z drugiej strony nigdy nie jest za późno. Jest deficyt na automatyków lecz w Twoim przypadku to byłoby jak z osobą, która kończy studia.

Moje rady? Zaczep się gdzieś, gdzie oklepiesz się z automatyką. To jest proces, który trochę potrwa. Natomiast na pewno będzie łatwiej komuś, kto to robił i wraca, bo pewnie rzeczy przeżył i ma już je po prostu w głowie. Ty zaczynasz po prostu od zera.

Piotr Tracichleb:

Tak, ja też słyszałem o automatykach, którzy zaczynali w okolicach czterdziestu paru lat, pięćdziesiątki, no i faktycznie zaczęli to robić i podobno “ogarniają”. Natomiast tu też przypuszczam, że oczekiwania musisz mieć takie jak “młodzik” po studiach. Jednak człowiek się zmienia z wiekiem i oczekiwania względem pracy też się zmieniają. To jest kwestia indywidualna.

Karol:

Ile zarabia automatyk w Łukasza firmie?

Łukasz Dziewięcki:

Ja aktualnie nie mam u siebie na etacie automatyka. Prawda jest taka, że zdecydowałem się na współpracę z Kronospanem, gdzie tworzę całe centrum automatyzacji. Cały wielki dział. Mam porównanie jak to wygląda i automatyk-programista nie zarabia tutaj mało – tyle mogę powiedzieć. Strategia oraz cele spółki są bardzo proste. Gdybym nie widział w tym przyszłości, po prostu by mnie tutaj nie było. Pomysł i idea jest bardzo fajny. Na coś się umówiliśmy i jest to z konsekwencją realizowane. Nie mogę Ci oczywiście zdradzić kwoty, bo jest to kwestia poufna. Natomiast mogę Ci powiedzieć jak wygląda praca ze mną i feedback od pracownika, który pracuje miesiąc. “Kurde Łukasz, żałuję, że się wcześniej nie zatrudniłem, bo jest zajebiście”. Tak powinna wyglądać praca. Wiadomo, że czasami jest ciężej i trzeba pewne rzeczy przemyśleć, ale tak to wygląda. Kwota – to są kwestie poufne i nie mogę tego zdradzić.

Natomiast w momencie gdy byłem tzw. “generalnym”, czyli dostawałem cały kontrakt i miałem swoich podwykonawców, to możesz mi wierzyć lub nie, ale te stawki były po prostu europejskie. Na przykład miałem firmę rumuńską (bardzo pozdrawiam zresztą, jesteśmy cały czas w kontakcie) i właściciel tej firmy też pracował za granicą. Obaj wiedzieliśmy jak to wygląda. Nikt nawet przez chwilę nie myślał, żeby zaproponować stawkę w wysokości “dwadzieścia złotych brutto na godzinę”, bo wiedzieliśmy, że robota musi być zrobiona.

Piotr Tracichleb:

Czyli mówisz, że zarabia się dobrze i robota ciekawa, i warto do Ciebie zaaplikować.

Łukasz Dziewięcki:

Tak, tu polecam, bo jest ciekawie. Jednak, nie obraź się ktokolwiek będziesz, że nie dostaniesz tej pracy, bo nie każdy ją dostaje. Naprawdę odpowiednio to sobie selekcjonuję. Poza tym, również ja mogę Tobie nie spasować, więc to są dwie strony medalu. Natomiast tu dzieje się coś naprawdę fajnego. Budujemy to od podstaw, cała struktura, pomysł, koncepcja powstaje kompletnie od zera. Jesteśmy częścią czegoś nowego.

Piotr Tracichleb:

Czyli jak ktoś dostanie robotę, to “będzie Pan zadowolony”.

Pytanie od widza:

“Jak się rozwijać dalej po kilku latach? Na co dzień pracuję u producenta maszyn w przemyśle spożywczym, ale kompletnie nie mam doświadczenia z serwami, robotami. Czego warto spróbować przy sporej ilości wolnego czasu?”

Łukasz Dziewięcki:

Branża spożywcza, w której byłem nie jest środowiskiem przyjaznym dla automatyka. Dlaczego? Dlatego, że tam masz zamkniętą maszynę, która non stop, w kółko robi to samo i być może jest wpięta w jakiś ciąg technologiczny. Dla automatyka to jest słabe, nie ma tego czucia. Sam zadałeś to pytanie: A co z robotem? Tego nie ma. A co ze spięciem z czymś innym? Tego nie ma, bo budujesz jakąś maszynę, która jest wycinkiem czegoś wielkiego. Co mogę Ci doradzić? Oczywiście są branże spożywcze, gdzie jest proces ciągły, ale generalnie ja ze spożywką mam złe doświadczenie jako automatyk i to nie jest rozwojowa praca. Niewiele rzeczy możesz zmienić. Zazwyczaj kupujesz gotową maszynę “z półki”.

Natomiast co zrobić? Uciekaj stamtąd. Najzwyczajniej w świecie, jeżeli Ci to nie pasuje (a po tym tekście widzę, że Ci to nie pasuje) i czujesz, że się nie rozwijasz – nie ma na co czekać. W każdej innej firmie nauczysz się jak robić serwa itp. Jak zatrzyma Ci się linia, to zrobisz wszystko, żeby ją uruchomić. Znajdziesz manual, albo filmik na youtube jak to odpalić. A jeśli nadal będziesz tkwił właśnie w tym miejscu, gdzie nie masz tych możliwości, nie łudź się, że coś się zmieni. Nie wiem kim jest Twój pracodawca, ale zdarza się, że ktoś wypracuje sobie jakiś standard i “klepie to jak miski”. I nie możesz nic zmienić. Jak chcesz coś zdziałać to musisz złożyć pięćdziesiąt podań. To jest właśnie to o czym mówiłem – zaczynasz się nudzić. A jak zaczynasz się nudzić to jest źle.

Moja rada – uciekaj, znajdź sobie inną pracę. Nawet jeżeli przez chwilę miałbyś zarabiać mniej, być może pracować na zmiany w utrzymaniu ruchu, to zaletą jest to, że zdobywasz wiedzę. W utrzymaniu ruchu plus jest taki, że jeżeli jest na dobrym poziomie, to tam liźniesz wszystkiego. Coś tam w drutach pogrzebiesz, przy falownikach, przy zaworach – taka bardzo praktyczna wiedza. I jak przejdziesz do firmy integratorskiej, która robi coś porządniejszego, na przykład linie produkcyjne, to już zawsze wiesz o czym mowa.

Piotr Tracichleb:

Myślę, że tak. Tu jest ostatnie pytanie, ale myślę, że odpowiedź jest dokładnie taka sama. “A czy przy doświadczeniu w UR powyżej pięciu lat jest sens aplikować na stanowisko wdrożeniowca, programisty PLC?”

Łukasz Dziewięcki:

To zależy czym się zajmowałeś w utrzymaniu ruchu. Możesz aplikować, jak grzebałeś w sterowniku, z tym, że firma musi o tym wiedzieć, że nie programowałeś PLC, tylko modernizowałeś. Bardzo często spotykam się z czymś takim, że ktoś pracuje dziesięć lat w utrzymaniu ruchu, modernizował programy w PLC i wydaje mu się, że napisze od zera sterownik PLC, że już wszystko wie. Nie, nie wie. To nie jest taka prosta sprawa. Dostajesz czysty sterownik, musisz zastanowić się nad całą koncepcją co to będzie robiło, jakiego standardu użyjesz.

Jak ktoś pracuje w utrzymaniu ruchu – dostajesz gotowca, którego poprawiasz, a nie wiesz jaka jest za tym myśl, jaki idzie za tym standard. Jasne, próbuj się wybić z utrzymania ruchu, ale integrator czy firma wdrożeniowa musi wiedzieć, że potrzebujesz chwilę. Natomiast wbrew pozorom – gdy rekrutuję do siebie, bardzo przyjaznym okiem patrzę na osoby, które miały styczność z utrzymaniem ruchu. Są one w stanie poprawić coś na linii, i mają doświadczenie produkcyjne, gdzie ktoś coś mógł zrobić, zakombinować… więc ja to odbieram jako plusy.

Piotr Tracichleb:

Czyli to jest inna praca, to jest powiązane, bo pracuje się z tymi samymi urządzeniami, ale jest to coś innego i trzeba sobie z tego zdawać sprawę.

Dziękuję bardzo za poświęcony czas. Myślę, że poruszyliśmy sporo tematów. Ja się dużo dowiedziałem i myślę, że oglądający też. Także dziękuję Tobie Łukasz bardzo za rozmowę i dziękuję wszystkim, którzy oglądali. Do zobaczenia.

Łukasz Dziewięcki:

Dzięki! Narazie.

Była to trzecia (ostatnia) część wywiadu z Łukaszem Dziewięckim.

Część pierwszą, w której rozmawialiśmy o tym, czy tym co może robić automatyk i robotyk po studiach, czy automatyk może pracować zdalnie i jakie umiejętności powinien posiadać, a także znajdziesz tutaj .

Część drugą, gdzie Łukasz szerzej opowiada o przemyśle 4.0 oraz rozmawialiśmy na temat przyszłości automatyków w Europie znajdziesz tutaj.

Jeśli studiujesz lub zastanawiasz się nad wyborem studiów na kierunku Automatyka i Robotyka, to koniecznie zapoznaj się z webinarem, w którym Piotr Tracichleb opowiada jak wygląda praca praca automatyka “rozruchowca” oraz dla kogo ona w ogóle jest. Znajdziesz go tutaj .
Facebook LinkedIn Instagram