22.01.2022  Piotr Tracichleb

Dziś czas już na trzecią, i niestety ostatnią część rozmowy z Kamilem Jastrzębskim znanego m.in. z Automatycznego Podcastu. Poruszymy tematy związane ze szkoleniami, które mogą być przydatne na drodze specjalisty automatyka. Rozważmy kwestie przydatności automatykowi studiów MBA oraz dowiemy się, czy można nazwać się mistrzem programowania sterowników PLC, tuż po skończeniu studiów na kierunku automatyka i robotyka. 

Dla tych, którzy, wolą słuchać niż czytać lub chcą posłuchać nas w tak zwanym międzyczasie, przygotowaliśmy podcast. Materiał jest też dostępny na YouTube.

Link do podcastu Spotify

Link do Podcastu Spreaker

 

 

Piotr Tracichleb
 

A według Ciebie, w jakich branżach, warto jest się zaczepić w tym momencie?


Kamil Jastrzębski

Według mnie - spożywka i farmaceutyka, o której wcześniej wspomniałeś, bo ludzie jeść będą zawsze i niestety chorować też. Co ciekawe w branży farmaceutycznej, nawet jeżeli przestaniemy chorować, to przecież będziemy mieli suplementy. I tutaj farmaceutyka bardzo dobrze kreuje popyt na te produkty. Na studiach podyplomowych miałem kolegę farmaceutę, który mówił nam, że pojawiają się nowe suplementy diety - tak to się fachowo nazywa - na syndrom ruchomych stóp, na chrapanie- na drapanie pewnie też wymyślą- do każdego inna tabletka, inny napój. Także, podsumowując, myślę, że farmaceutyka i spożywka będą sobie zawsze radzić. Jeszcze jest automotive, który mimo wszystko chyba najbardziej odczuwa spadek, podobnie jak kupa innych branż, na przykład przemysł ciężki. Jeżeli chodzi o przemysł budowlany, to byłem w zeszłym roku na serwisie PROFIBUS w jednej z firm produkujących materiały budowlane. Usłyszałem wtedy od kierownika: "Panie, my tutaj normalnie w zimie to przestój mieliśmy. A teraz non stop produkcja". (...) Wskazuje to na to, że ludzie wciąż remontują. Polacy… na co biorą urlop? - Albo wyjeżdżają na wakacje, albo robią remont! Więc budowlanka też ma się całkiem dobrze. Także myślę, że na szybko, te trzy branże: spożywka, farmaceutyka i właśnie budowlanka mają się całkiem nieźle.


Piotr Tracichleb

Tak, jeśli chodzi przemysł automotive jest faktycznie bardzo podatny na kryzysy. Zawsze w jakiś sposób mnie pociągał, bo jest naprawdę ciekawy. Są tam roboty, mnóstwo ciekawych maszyn. W roku 2018, jak zwalniałem się z firmy, która robi przemysł ciężki i szukałem czegoś innego, to miałem sporo propozycji z automotive. Wiedziałem jednak, że szykuje się w pewnym stopniu kryzys. Przyszedł on akurat w związku z koronawirusem ale i tak wisiał w powietrzu od dawna. Spodziewałem się, że będzie krucho. A farmacja zawsze stoi dobrze, spożywka zawsze będzie stała dobrze.


Kamil Jastrzębski

Mogę coś dodać?


Piotr Tracichleb

Pewnie.


Kamil Jastrzębski

Chciałbym nawiązać do bardzo ciekawej rzeczy, którą swego czasu zaobserwowałem. Rozmawialiśmy o różnego rodzaju przemyśle- jest spożywczy, farmaceutyczny, budowlany, automotive, gdzie tak jak mówisz panują szybkie cykle, synchronizacja, napędy, roboty i tak dalej. Natomiast ja bym chciał powiedzieć, że w cukrownictwie mamy przekrój tego wszystkiego, bo po pierwsze - tam mamy przemysł energetyczny - musimy wyprodukować sobie parę. Ta para wykorzystywana jest w procesie, między innymi do podgrzewania, czy do zagęszczania soku, także tutaj - kawałek energetyki. Wiadomo, że nie są to takie moce jak w tej energetyce zawodowej, ale minikociołek wraz z turbiną jest. Także jest produkcja energii, ta energia jest wykorzystywana na potrzeby własne plus jej część jest odsyłana do sieci. Dalej mamy farmaceutykę. W farmaceutyce mamy bardzo dużo urządzeń kwasoodpornych itd, a wszystko z tej stali błyszczącej. Wlicza się tam jedzenie, więc czystość jest tutaj wskazana. Do momentu wyprodukowania cukru mamy proces, powiedzmy ciągły, ale już proces pakowania i dystrybuowania tego do silosu zaliczamy do przemysłu maszynowego. Tam rzeczywiście maszyny pracują w postaci robotów, manipulatorów, które przekładają paczki i układają paletyzatory. Także istnieje w cukrownictwie pełen przekrój, powiedzmy, takiej branży automatyki w Polsce. Jest się tam czego uczyć.


Piotr Tracichleb

Bardzo ciekawe, co mówisz. W momencie kiedy zastanawiałem się nad tym, gdzie chciałbym pracować to... no w życiu, bym nie pomyślał o produkcji cukru. Ale to faktycznie brzmi ciekawie, jeżeli dużo tej automatyki może tam być.


Kamil Jastrzębski

I jeszcze jedna ciekawostka - rzeczywiście mierzy się zawartość cukru w cukrze. I ta zawartość cukru w cukrze wynosi 99,9%. Także pewnie wszyscy mamy w głowie właśnie ten żart.


Piotr Tracichleb

Ale jest tak, że czasem wychodzi gorsza partia i trzeba ją odrzucić?


Kamil Jastrzębski

Nie tak do końca. Wychodzi czasami żółty cukier - jeszcze w procesie wirowania. Najpierw wychodzi cukier biały, później pozostają resztki, które się z powrotem cofa. Cukier też się dzieli na jakości i tam się bada jego kolor - im bielszy tym lepszy. No chyba nikt nie chciałby mieć jogurtu zabarwionego na żółto mimo, że to nie jest waniliowy.


Piotr Tracichleb

Rozumiem. I takiego żółtego cukru używa się wtedy do lokalnej produkcji?


Kamil Jastrzębski

Nie, nie. Ta część zawraca i przepuszcza się ją jeszcze raz przez stację filtracji. Także później już nie wychodzi żółty.


Piotr Tracichleb

Jasne. Z perspektywy czasu, jakbyś w tym momencie miał zaczynać od początku i inaczej pokierować swoim życiem zawodowym - czy byłoby coś, co byś zmienił?


Kamil Jastrzębski

To jest bardzo trudne pytanie i bardzo szybka odpowiedź. Ja staram się nie spoglądać wstecz, w takim znaczeniu - co bym zrobił gdyby. Albo inaczej - co by było gdyby. Staram się patrzeć w przyszłość, patrzeć na to co ja dzisiaj robię i jak to wpływa na dzień jutrzejszy. Tylko tyle. Można być sentymentalnym i tak dalej, wspominać różne rzeczy, natomiast tego już nie zmienimy. Wyciągać wnioski - tak, z naszych błędów i nie tylko błędów, bo też warto analizować sytuacje zakończone sukcesem - co ja zrobiłem, co Ty zrobiłeś, że to się udało. Często o tym zapominamy - wyciągamy wnioski z błędów, natomiast nie wyciągamy wniosków z tego co się zakończyło sukcesem. Także moja odpowiedź brzmi właśnie tak.


Piotr Tracichleb

Okej, jasne. Jakieś rady dla ludzi, którzy dopiero zaczynają?


Kamil Jastrzębski

Myślę, że nie warto przejmować się na samym początku podejściem naszych przełożonych. Choć, z drugiej strony, jeżeli na początku nie układa Ci się współpraca z przełożonymi, jeżeli czujesz, że to nie jest to - nie ma co siedzieć i się męczyć tylko już trzeba szukać aktywnie pracy. Szukanie aktywne pracy polega na przeglądaniu codziennie portali z pracami. Teraz jest dużo łatwiej niż było kiedyś, między innymi dzięki Tobie Piotrze. Także można sobie robić taką prasóweczkę, albo nawet Ty taką podsyłasz. Należy przeglądać te oferty pracy, wysyłać i szukać pracy aktywnie. Nie liczyć na to, że może jakiś headhunter się do mnie odezwie na LinkedIn i zaprosi mnie pewnego dnia na rozmowę. Trzeba to robić aktywnie. A tak przy okazji - jeżeli jest ktoś teraz, kto używa LinkedIn to serdecznie zapraszam do kontaktów.


Piotr Tracichleb

Tak, Ty być może w niedługim czasie będziesz szukał pracownika, także na pewno można z Tobą rozmawiać.


Kamil Jastrzębski

Na pewno się dogadamy.


Piotr Tracichleb

Okej. Dobra. Zanim przejdziemy do pytań, to chciałem wspomnieć, że oprócz tego, że przeprowadzamy wywiady, to tak jak Kamil przed chwilą wspomniał - istotną częścią działalności naszego portalu jest część związana z ofertami pracy. Jeśli ktoś nas nie zna, to zapraszam też do polubienia naszego profilu na Facebook'u, żeby nie przegapić tego co się u nas dzieje. Wrzucam też codziennie prasóweczkę z ofertami pracy, razem ze śmiesznym memem- przynajmniej staram się, żeby był zabawny.


Kamil Jastrzębski

Choć Piotrze, ja na przykład nie zrozumiałem tego z tą wizualizacją.


Piotr Tracichleb

A, chodzi o to, że... znaczy ja w tych memach tak troszkę śmieję się z operatorów, że wiesz - przygotujesz wizualizację i myślisz - wszystko jest oczywiste, wiadomo jak działa! A tutaj gość ma pick up'a, gdzie wiadomo jak tego pick up'a używać, może sobie ciężkie rzeczy wrzucać do tyłu, a mimo to, on i tak będzie tą deskę trzymał w ręku.


Kamil Jastrzębski

Ale operatorzy to jest zupełnie inny stan umysłu, tak.


Piotr Tracichleb

Ale wiesz co, my czasem narzekamy na operatorów, ale zdarzają się tacy, którzy są świetni. Znają proces lepiej niż automatycy zakładowi i naprawdę można się od nich dużo dowiedzieć. Gdyby nie oni to w ogóle zakład mógłby nie działać. Także są różni. Ja operatorów bardzo szanuję mimo tego, że może nie zawsze to tak wygląda.

Kamil Jastrzębski

Słuchaj. Chciałbym się jeszcze podzielić moim własnym doświadczeniem. W zakładach pracy są operatorzy, służby utrzymania ruchu, automatycy i są jeszcze ekipy sprzątające. Także zgodnie z moimi doświadczeniami warto się zaznajomić, zakolegować z takim personelem sprzątającym, bo ktoś kto dba o porządek w fabryce, chodzi też po biurach. Nierzadko dowie się o jakichś nowościach, które mają się wydarzyć w firmie. Także myślę, że osoby sprzątające mają bardzo dużo ciekawych informacji. To jest takie moje spostrzeżenie.


Piotr Tracichleb

To prawda. Ja też zresztą zawsze tak mam, że jak jestem na zakładzie to staram się, nie w sposób jakiś wyrachowany, tylko tak naturalnie budować relacje w zasadzie z każdym kto tam pracuje. Czy to będzie sprzedawca, czy to będzie pani sprzątaczka- to zgadzam się, że można się od takiej osoby sporo dowiedzieć, bywają też ciekawi ludzie.

Wracając, zapraszam też do polubienia "Automatycznego Podcastu" - jeżeli ktoś nie zna. Naprawdę warto.

Przejdźmy do pytań.

 

Pytanie od widza:

Która firma jest bardziej popularna w Polsce - Beckhoff czy B&R?


Kamil Jastrzębski

To chyba bardzo trudne pytanie. Jeżeli rozmawiamy o Beckhoffie, to z nimi kojarzy mi się ich sieć przemysłowa. Jest ona podobno konkurencyjna do PROFINET i podobno lepiej działa, ta która się nazywa EtherCat. Znowu B&R jest firmą, która bardzo mocno skupia się na studentach, czyli kieruje się do osób dopiero wkraczających w automatykę. Ciężko mi powiedzieć. Ja akurat z B&R i Beckhoff mam mało do czynienia, więc nie wypowiem się w tej materii. Może Ty Piotrze?


Piotr Tracichleb

Jeżeli chodzi o Beckhoff, to ja osobiście się z tymi sterownikami nie spotkałem, więc też nie wiem. B&R przyjmuje taką strategię jak Siemens kiedyś. Wychodzi do studentów i w ten sposób wyrósł na tak dużego gracza. B&R to są też chyba- przynajmniej były parę lat temu- najszybsze sterowniki na rynku. Spotkałem się, że w pewnych miejscach były używane. Osobiście ich nie programowałem. Natomiast tak na pierwszy rzut oka, z tego co stałem za plecami kolegi to bardzo mi się podobał. Natomiast też nie powiem, który jest bardziej popularny. Jeśli chodzi o oferty pracy to dużo częściej widzę Beckhoffa. B&R to chyba bardziej specjalistyczne zastosowania, miejsca, gdzie jest potrzebny bardzo szybki sterownik. To tyle co mogę powiedzieć.


Kamil Jastrzębski

Beckhoff jest na Codesysie i oni mają tam swoją nakładkę. Nazywa się to chyba TwinCat. Spotkałem wyspy I/O na Beckhoffie, ale było to na PROFINET. Osobiście nie spotkałem takiej instalacji, w której byłoby Beckhoff albo właśnie B&R. Jednak od młodych ludzi słyszałem, że jadą na szkolenie do B&R, więc marketingowo widzę, że B&R się mocno reklamuje. Co do Beckhoffa, to kiedyś pod moimi postami związanymi z PROFINET'em próbowali troszkę zasiewać swoje informacje o EtherCat itd. Ale, no tak jak mamy rynek europejski w pięćdziesięciu kilku procentach zalany Simensem, dlatego mamy i PROFINET i PROFIBUS. Zresztą PROFINET nawet globalnie jest ciut lepszy od Ethernet IP czyli Allen Bradley, o ile dobrze kojarzę.


Piotr Tracichleb

Osobiście nie jestem specjalistą jeśli chodzi o sieci przemysłowe. Ja głównie pracuję na Siemensie, trochę na Allan Bradley, właśnie Ethernet IP. Jeśli chodzi o Europę to jest to raczej pewna nisza, może nie tak mała, ale raczej te sterowniki są dużo bardziej niszowe niż Siemens i Allan Bradley.


Pytanie od widza:

"Panie Kamilu, czy wiedza ze studiów, na których Pan był, na przykład w zakresie programowania PLC itd. jest całkiem duża jak na początek kariery po studiach? Czy należy na własną rękę się czegoś jeszcze nauczyć do pracy jako automatyk?"


Kamil Jastrzębski

Jak wspominałem, kończyłem Wydział Elektroniki, gdzie mieliśmy bardzo dużo programowania, ale w C++ + assembler - jeśli chodzi o mikrokontrolery. Programowania sterowników było jak na lekarstwo, polegało to na tym, aby coś drobnego zrobić w LAD, jakąś zwykłą histerezę i tak dalej. Nie wiem jak to wygląda dzisiaj. Mam kolegów, którzy wykładają na Politechnice Śląskiej i uczą programowania. Z rozmów z Nimi wynika, że są dwa poziomy takiego programowania: pierwszy i zaawansowany. Natomiast jak oni mówią- na drugi poziom nie zawsze przychodzą osoby, które były na pierwszym poziomie. Często okazuje się, że ten drugi poziom to wcale nie jest poziom zaawansowany tylko powtórka i rozszerzenie tego co było na podstawach. Więc to też zależy od wykładowcy. Ja myślę, że olałbym sprawę i tych, którzy nie umieją - niech się dokształcą. Jak ja zaczynałem studia to byłem po technikum, więc my elektrotechnikę mieliśmy przez może dwa/ trzy lata. Pamiętam, że na pierwszych zajęciach z elektrotechniki profesor wyłuszczył w ciągu jednego wykładu całą tę wiedzę, którą my mieliśmy w technikum. Ze względu na to ludzie po liceum, niestety musieli siedzieć i się dokształcić.

Ale wracając tutaj do programowania, osobiście nie umiałem programowania sterowników. Uczyłem się tego dopiero w pracy. Natomiast też było tam całkiem fajne podejście, bo miałem napisać rozwiązanie jakiegoś problemu w pseudokodzie. Nie opierało się to na tym, czy ja na końcu postawię średnik, czy nie postawię w zależności od tego jakiego języka używam. Ważne, by idea była zgodna. Pamiętam też pytania, które były zawarte. W momencie jeżeli na coś nie znałem odpowiedzi, miałem napisać gdzie bym takiej wiedzy poszukiwał. Aktualnie jest o wiele łatwiej, gdyż znajdziemy to w Google, choć też trzeba umieć szukać. Natomiast dzisiaj wiem, że studenci mają możliwość wykonania takiego, na przykład, kursu programowania sterowników. Myślę, że jeżeli jest taka możliwość to warto z tego skorzystać albo poszukać jakichś dofinansowań, bo to jest naprawdę wielki bonus na starcie.


Piotr Tracichleb

Jasne. Jeśli chodzi o automatykę to ja studiowałem ją, na dwóch różnych uczelniach. Moje doświadczenie jest takie, że te zajęcia z PLC faktycznie są. Natomiast musisz wziąć pod uwagę to, że jeżeli zajęcia z PLC trwają jeden semestr, to w sumie obejmuje to szesnaście godzin. I Ty podczas tych szesnastu godzin musisz się nauczyć czym jest Ladder, czym jest SCL, ewentualnie STL jeżeli to są akurat zajęcia z Siemensa. Czym jest FBD, czym Graph, czy jakkolwiek inaczej nazywa się ten język, w którym układa się ten algorytm krokowy. I jeżeli masz się tego wszystkiego nauczyć w trakcie tych szesnastu godzin to sprawi to, że będziesz wiedział jak wygląda interfejs tego programu, na czym polega programowanie w tym języku. Jednak jeżeli nie spędzisz, kilkudziesięciu/ kilkuset godzin z określonym językiem, to nie będziesz wiedział jakie są dobre praktyki. Jak co robić dobrze, co tak naprawdę działa, czego unikać. Więc, po studiach z automatyki będziesz miał podstawy programowania i podobnie po szkoleniu, ale tak naprawdę dopóki nie zaczniesz rozwiązywać prawdziwych problemów, to języka do końca nie znasz. To jest trochę tak jakbyś się nauczył gramatyki pewnego języka z książki i oznajmił, że już umiesz płynnie w nim mówić. To tak nie działa. Musisz po prostu nad tym popracować. I tak samo jak poszedłem do pracy jako programista na studiach. Miałem taką pracę, gdzie programowałem w Matlab. Po pierwszych trzech tygodniach znałem więcej różnych sztuczek i zdobyłem znacznie większą biegłość w Matlabie niż przez wcześniejsze trzy lata studiów. Także taka praktyka, gdzie robisz prawdziwe projekty jest naprawdę bardzo ważna. I bez tego nie jesteś w stanie, w zasadzie powiedzieć, że coś umiesz.


Pytanie od widza:

"Jakie szkolenie warto zrobić? Jakiś przykład?"


Kamil Jastrzębski

Proponowałbym pakiet szkoleń. Na pewno podstawy programowania, jednak wszystko zależy na jakim poziomie osoba się znajduje. Jeżeli potrafi zmieniać czasy w licznikach, w sterowniku to prawdopodobnie ma też podstawy logiki binarnej i takich podstaw nie warto go uczyć. Natomiast wydaje mi się, że aby być takim kompletnym automatykiem to należałoby mieć dział PLC za sobą oraz mieć chociażby liźnięcie, jakiejś wizualizacji. Do tego napędy, sieci i myślę, że coś z safety. Liczymy, że klient idzie na rok odrobić pańszczyznę w UR, a później zastanawia się nad firmą integratorską, więc wtedy to jedno szkolenie ma już za sobą. Podstawy sterowników również ma za sobą, no więc w grę wchodzą już trudniejsze rzeczy, jak szkolenie zaawansowane. Kiedyś był taki trend, że na szkoleniu zaawansowanym uczyło się STL-a, bo sterowniki Siemensa są w Polsce i w Europie najbardziej popularne. I też myślę, że to jest rzecz, od której warto zacząć, bo warto umieć rzeczy, które są najbardziej popularne. Można zrobić taki kurs B&R czy takiego Beckhoffa, natomiast na sto ofert pracy znajdą się ich niemalże dwie/ trzy. Dlatego lepiej celować właśnie w takie popularne tematy. (...) Czyli tak: sterowniki, ale tak jak mówię - kiedyś na poziomie zaawansowanym znajdował się STL. Dzisiaj tendencja jest raczej taka, że na szkoleniu zaawansowanym mamy również LAD i FBD plus SCL, co tworzy taki pascalopodobny język. Są firmy, w których standardach unikany jest STL, z uwagi na to, że jest trudniejszy do analizy. W STL'u, by być biegłym trzeba trochę poprogramować, poanalizować, więc to co się da robimy w LAD. Zresztą apropo języków programistycznych w sterownikach - pewnie się ze mną Piotrze zgodzisz - każdy ma inne właściwości. No Graph tak jak powiedziałeś to jest praca krokowa, sekwencyjna. LAD, FBD świetnie nadają się do logiki binarnej. SCL za to, jest stworzony do obliczeń, w których trzeba manipulować na tablicach i wartościach pewnych średnich. I tak to wygląda.

Ale wracając do meritum: sterowniki, systemy wizualizacji, napędy, sieci - myślę, że dzisiaj PROFINET, jeżeli wchodzimy w tę ścieżkę kariery automatyka, no i safety. Natomiast, jeśli chodzi o kwestie: Kiedy robić takie szkolenia? Czy robić je na zapas? - Tutaj należy sobie odpowiedzieć na pytanie (...) z których kursów i z której wiedzy ja w niedalekiej przyszłości skorzystam. Bo jeżeli ma to wyglądać następująco: zrobić, żeby zrobić, żeby mieć papier- to nie o to chodzi. Do mnie zresztą certyfikaty nie przemawiają. Ja wystarczy, że porozmawiam pięć minut z osobą i ja jestem w stanie ocenić jego umiejętności i na czym on się zna. Więc myślę, że to tyle jeśli chodzi o tę odpowiedź.


Piotr Tracichleb

Tak, czyli, po prostu robić to co będzie potrzebne. Jeżeli uważasz, że przyda Ci się Siemens, czy Allan Bradley to czemu nie, ale takie robienie czegoś w ciemno to jest potencjalna strata i czasu i pieniędzy. A jeśli chodzi o temat języków programowania, to jest to bardzo ciekawe, bo ja się spotykam z różnymi podejściami. Obecnie jest taki trend, który mi się osobiście bardzo nie podoba, otóż programowane jest wszystko w języku wyższego poziomu, czyli na przykład w kwestii Siemensa będzie to SCL. Ja uważam, że każdy język ma swój cel i zdarzało mi się widzieć maszynę stanów, która była zaprogramowana w SCL. Coś, co można by zaprogramować w Graphie, przeczytanie i zrozumienie tego zajęłoby trzydzieści sekund jest rozpisane w języku tekstowym. Żeby w ogóle zrozumieć o co chodzi w tym programie to musisz kminić dziesięć minut. I jeżeli jesteś w biurze i masz czas to jest wszystko w porządku, ale jeżeli jesteś na obiekcie, a za Tobą stoi dyrektor fabryki i pyta się czemu to nie działa no to może się zrobić ciepło. Niestety widzę taki trend. Ja tego do końca nie rozumiem, nie wiem z czego to wynika, ale no tak po prostu jest.


Kamil Jastrzębski

Mogę nawiązać do tego zaglądania zza pleców przez dyrektora, kierownika i pytania kiedy to będzie gotowe? Bo automatyk - programista to jest taki gościu, który otwiera sobie szafę, podłącza się i albo kuca z tym laptopem, albo zorganizuje mu się jakiś stoliczek. Rzadko zdarzają się drzwi z takim stoliczkiem już zamontowanym i dedykowanym. Więc rozwiązując problem, wozi ze sobą takie krzesełko wędkarskie i jest wyposażony. Warto też zwrócić uwagę na to, że często słyszy się: ” Ten programista automatyk to jest gościu, który sobie siedzi przy tym komputerze i niewiele robi” (...) Spotykam się też ze stwierdzeniem: "Wy tam siedzicie, nic nie robicie". Należy się do tego przyzwyczaić, że jesteśmy tak postrzegani. I przełożony, który też jest automatykiem, ma za sobą bagaż doświadczeń, kilka lat spędzonych z komputerem i na uruchomieniach to on będzie wiedział o co chodzi. Że nie zawsze sytuacja wygląda tak, że przychodzimy i w ciągu dwóch godzin ot tak rozwiązujemy dany problem. Czasami mamy jakiś zjazd odporności i proste rzeczy zajmują nam trzy dni. Więc albo prosimy kolegę, żeby nam pomógł i popatrzył co tam nie działa, albo…nie wiem, czy słyszałeś o żółtej kaczuszce. To jest sposób informatyków. Stawiasz sobie obok żółtą kaczuszkę i żółtej kaczuszce opowiadasz jak działa program. I opowiadasz, opowiadasz i wewnątrz " rzeczywiście, no to nie ma prawa dalej jechać ". Także ta żółta kaczuszka też pomaga.


Piotr Tracichleb

Ja często rozmawiam ze sobą. Nawet czasami się łapę na ulicy, że gdzieś idę i coś tam powiem do siebie na głos. Nie wiem czy to normalne, ale mam taki wewnętrzny głos, który czasami zbyt głośno chce coś powiedzieć. I podczas programowania też jak najbardziej mi się zdarzy.

(...)

 

Pytanie od Kuby
"Jakie studia podyplomowe robiłeś?"

Kamil Jastrzębski

Robiłem studia, które niekoniecznie są związane z automatyką. To był Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu - studia się nazywały Master of Business Training. Była to pierwsza edycja studiów podyplomowych, które mają przygotować słuchacza do roli publicznych, wypowiadania się przed kamerą, produkcji czy tworzenia szkolenia. Obejmowały proces nauki, jak uczą się dorośli (bo to jest zupełnie inna para kaloszy niż nauka dzieciaków w podstawówce) plus umiejętności managerskie. Dla osób, które coś planują - szkolić, bo są też stanowiska szkoleń wewnętrznych. Nie trzeba pracować w ośrodku szkoleniowym.

Pozdrawiam serdecznie Agnieszkę, która swego czasu była u mnie na szkoleniu z SCL'a i wiem, że opiekuje się tym działem szkoleń. Więc też można być takim szkoleniowcem na miejscu, w firmie i jednocześnie mieć dostęp do nowoczesnych technologii. Także różnie, ale raczej nie polecałbym automatykom tych studiów typu Master of Business Training.


Piotr Tracichleb

Czyli to bardziej wynikało z Twoich zainteresowań kierunkiem managerskim?


Kamil Jastrzębski

Dokładnie. Zdobycie umiejętności i narzędzi wykorzystywanych przez managerów. Doszlifowanie swojego warsztatu kompetencji pracy z ludźmi. Ja jako inżynier, sytuacje najczęściej widzę zero-jedynkowe, lecz są jeszcze pomiędzy zerem i jedynką inne stany analogowe. Także myślę, że warto umieć też pracować z ludźmi.


Piotr Tracichleb

Tak, zgadzam się. Jak najbardziej. Zresztą Łukasz też o tym mówił, że nie każdy automatyk nadaje się do tego, żeby być managerem. Czasami po prostu, lepiej pozostać automatykiem jeżeli faktycznie się to lubi, a nie przepada się za pracą z ludźmi.


Kamil Jastrzębski

W momencie jak się awansuje wyżej, jest mniej pracy opierającej się na rozwiązywaniu problemów, pisaniu, tłumaczeniu algorytmów na język sterownika. Praca jest bardziej menagerska, nie wszyscy muszą to lubić.


Piotr Tracichleb

Jasne.


Pytanie od Rafała:

"A co mógłbyś poradzić koledze po fachu, który myśli o rozpoczęciu studiów podyplomowych MBA Robot Process Automation?"


Kamil Jastrzębski

Nie wiem jak wyglądają te studia i nie wiem co jest programem tych studiów. Także ciężko jest mi powiedzieć. Pytanie czy MBA? MBA kojarzy mi się właśnie z takimi osobami typu prezesi. A Robot Process Automation? Nie wiem. Pytanie też - do czego potrzebuje kolega po fachu tych studiów? Jeżeli uważa, że one coś zmienią w jego życiu, bo jego marzeniem jest, na przykład pracować jako członek zarządu, czy jako managing director i potrzebuje tego by awansować wyżej, to owszem, jak najbardziej. (...) Tak jak mówię, nie wiem jaki jest program tych studiów. Ale skoro jest to MBA, to myślę, że nacisk jest bardziej kładziony na kompetencje managerskie niż na nauki kolejnych narzędzi inżynierskich.


Piotr Tracichleb

Chyba po prostu zależy od tego w jakim kierunku chcesz iść dalej. Jeżeli chcesz iść na MBA i dalej robić automatykę jako automatyk to może być to mało przydatne.


Kamil Jastrzębski

Jedna rzecz - po co ludzie idą na MBA? Po to, żeby dostać papier. To jest jedna rzecz, a druga rzecz to to, aby zdobyć kontakty. Skoro jest to MBA Robot Process Automation, możemy więc spodziewać się , że będą tam ludzie, którzy interesują się tą branżą, albo mają własne firmy. Mogą być to też osoby wysoko postawione, które decydują o pewnych rzeczach w tej firmie i zdobycie takich właśnie znajomości może dużo dać. (...) Tym bardziej, że jest to kierunek stricte automatyczny, przemysłowy, zawodowy. Ja jak robiłem Master of Business Training to większość ludzi była handlowcami, bo handlowcowi zależy na tym, żeby się ładnie prezentować, dobrze przedstawić swoją ofertę, przekonać klienta, wyjść i publicznie coś powiedzieć. No tylko ja byłem jakiś taki dziwny gościu, który przyszedł z automatyki.


Piotr Tracichleb

Tak, jasne. Z tego co szybko poszukałem to są to studia we Wrocławiu i faktycznie są dość drogie. Kosztują dwadzieścia tysięcy. Więc jeżeli ktoś faktycznie szuka kontaktów takich bardziej biznesowych, to to jest chyba to.


Kamil Jastrzębski

I jeszcze chciałbym Piotrze przytoczyć jedną historię. Ja swego czasu prowadziłem szkolenie odnośnie SIMATIC PCS7 i miałem tam, już nie pamiętam imienia (generalnie zawsze staram się zapamiętywać imiona moich kursantów, ale po takim czasie jak człowiek nie korzysta, nie ma podtrzymanej tej znajomości to się zapomina, także bardzo przepraszam), ale była to osoba, która normalnie pracowała w elektrowni Opole. Studiowała zaocznie właśnie na Politechnice Wrocławskiej i po tym szkoleniu, po jakimś czasie ja pojechałem z ramienia firmy na Mistrzostwa Polski Programistów PLC. Nie wiem czy się orientujesz, że coś takiego jest organizowane we Wrocławiu.


Piotr Tracichleb

Mhm.


Kamil Jastrzębski

I no niestety na chwilę obecną jest to tylko dla studentów. Także można zostać mistrzem Polski programistów PLC i co ciekawe znam osobiście pierwszego mistrza Polski PLC. Pracuje i robi szkolenia w Gliwicach. Więc serdecznie pozdrawiam Marcina.

Ale wracając - spotkałem w holach akademickich Politechniki właśnie tę osobę i ona mówi, że gdyby mogła to wolałaby wydać te pieniądze na szkolenia komercyjne takie jak było u mnie niż kontynuować te studia. Także też trzeba się zastanowić, czy nie lepiej spożytkować tych pieniędzy inaczej.


Piotr Tracichleb

Jasne. No właśnie. Zależy, w którym kierunku chce się iść.


Komentarz od Kuby odnośnie nauki języków oraz tego jak studia przekładają się na praktykę:

"U nas na AGH całkiem dobrze to wykładają ale niestety jest to tylko teoria. Są też projektu i coś tam zrobisz ale nijak się to ma do przemysłu."


Piotr Tracichleb

Ja studiowałem z Kubą chociaż chyba byliśmy na innej specjalizacji i mieliśmy zajęcia właśnie z Allana Bradleya, którego nauczyłem się na uczelni. Zresztą projekt magisterski robiłem na Allanie Bradleyu i wyglądało to tak, że po skończeniu studiów, zanim dokończyłem projekt magisterski miałem rok, gdzie tylko pracowałem. Jak wróciłem do tego projektu i tej maszyny (bo faktycznie była tam maszyna, którą trzeba było zaprogramować), to popatrzyłem w swój kod i pomyślałem "Kurczę, co ja tutaj narobiłem. Przecież to jest wszystko do wyrzucenia. Ja to muszę zrobić od nowa a tymczasem zostało mi dwa tygodnie do obrony. No nie mam na to czasu". Reasumując, faktycznie jest tak, że robisz coś na studiach, wydaje Ci się, że coś niecoś wiesz, ale tak naprawdę dopóki nie spędzisz iluś-tam-dziesiąt/ set godzin na programowaniu, to tak naprawdę nie będziesz umiał.

(...)

Okej, to chyba tyle. Wyczerpaliśmy pytania na ten moment. Bardzo Ci dziękuję. Dowiedziałem się ciekawych rzeczy i to jest zawsze inne spojrzenie, które cenię. Lubię porozmawiać z osobami, które mają inne doświadczenie zawodowe niż ja, ale również chyba i inny charakter, bo ja nie wiem czy tak jak Ty wytrzymałbym osiem lat w jednym miejscu.


Kamil Jastrzębski

To też jest ciekawe. Patrząc z dzisiejszej perspektywy - są ludzie, którzy potrafią całe życie pracować w jednym miejscu, choć przypada norma, że średnio co siedem/osiem lat zmienia się pracę. Ale to wszystko zależy od czynników. Przez osiem lat było okej.


Piotr Tracichleb

Czasami też jest tak, co mogę powiedzieć na własnym przykładzie- pracowałem w Johnson&Johnson, byli tam ludzie, którzy spędzili w tym miejscu po kilka lat i dla nich to była super robota. Dla mnie jednak, to było miejsce w którym się męczyłem, bo było za mało pracy z automatyką, za dużo piapierologii. Natomiast dla niektórych to było idealne miejsce do pracy.


Kamil Jastrzębski

Też mam takiego znajomego, który przeniósł się z firmy, w której było bardzo dużo pracy, do miejsca gdzie był spokój, nie było tyle roboty. Jedni lubią kiedy coś się dzieje, inni wolą przyjść z kawka: jedna, druga, trzecia, godzinę popracować i zamknąć dniówkę - no więc wszystko można znaleźć.


Piotr Tracichleb

Jasne. Ja dziękuję Ci bardzo za Twój czas. Nagranie będzie dostępne na Facebook'u, na youtube, u Ciebie, na stronie "Automatycznego Podcastu" myślę też. Także bardzo dziękuję Tobie i bardzo dziękuję wszystkim, którzy nas słuchali.


Kamil Jastrzębski

Ja również dziękuję. Do zobaczenia.


Piotr Tracichleb

Do zobaczenia.



Było nam niezmiernie miło gościć Kamila Jastrzębskiego!

Jeśli jeszcze nie zapoznaliście się z poprzednimi częściami rozmowy to zapraszamy do lektury:

Część pierwsza, w której rozmawialiśmy o pierwszych krokach w pracy automatyka -> tutaj.

Część druga, w której poznacie ścieżkę kariery Kamila, jako szkoleniowca -> tutaj.

Odsyłamy też do podcastów Kamila, którego profil znajdziecie tutaj.

Facebook LinkedIn Instagram