16.03.2022  Piotr Tracichleb

  W dzisiejszej rozmowie przedstawimy kobiecy punkt widzenia pracy robotyka. Anna Kopycka wyjaśni nam jak wygląda praca robotyka on-line oraz czym różni się od robotyki off-line. Zapraszamy do zapoznania się z kobiecą perspektywą na zmaskulinizowany świat produkcji przemysłowej!

Dla tych, którzy, wolą słuchać niż czytać lub chcą posłuchać nas w tak zwanym międzyczasie, przygotowaliśmy podcast. Materiał jest też dostępny na YouTube.


 

Piotr Tracichleb

Cześć wszystkim. Nazywam się Piotrek Tracichleb i reprezentuję portal RobotaAutomatyka.pl. Moim dzisiejszym gościem jest Anna Kopycka- Annę znalazłem przez Facebook'a, ponieważ wiem, że obserwuje nasze poczynania. Wymieniliśmy kilka wiadomości i zaprosiłem ją aby opowiedziała nam jak wygląda praca Robotyka online.

Cześć Ania.


Anna Kopycka

Cześć.


Piotr Tracichleb

Dobrze to zaczynamy od tego, Ania czy mogłabyś opowiedzieć nam, gdzie w tym momencie pracujesz i czym się zajmujesz?


Anna Kopycka

W tym momencie jestem robotykiem online, pracuję w firmie FFT Produktionssysteme Polska, czyli w polskim oddziale firmy FFT. Zajmuję się robotyką online, do moich obowiązków należy programowaniem robota przy teach pendant'cie, przy faktycznie fizycznym robocie.



Piotr Tracichleb

Jasne. Słucha nas na pewno sporo osób, które studiują i nie wiedzą do końca z czym ta praca się wiąże. U mnie na studiach zajęcia z robotyki głównie były zajęciami teoretycznymi. Naszym głównym zadaniem było liczenie tych robotów, natomiast jeśli chodzi o zajęcia praktyczne to niestety miały one miejsce tylko raz. Odbywały się właśnie z takim robotem przemysłowym z pendantem. Trochę pobawiliśmy się tym robotem, lecz niestety nie było okazji aby przedstawić nam jak faktycznie wygląda z nim praca w warunkach przemysłowych. Pozwolisz, że zadam Ci dość tradycyjne pytanie - jak zaczynałaś oraz dlaczego zaczęłaś z automatyką i robotyką?



Anna Kopycka

Wszystko rozpoczęło się od studiów, byłam na kierunku mechatronika na Politechnice Śląskiej. Skończyłam je i dziś byłabym programistką PLC, natomiast przez przypadek wysłałam CV do firmy, która zajmowała się programowaniem robotów. Stwierdziłam, że skoro już zostałam zaproszona na rozmowę to pójdę zobaczyć jak to wygląda. będąc pewną, że i tak mnie na pewno nie przyjmą. Na moich studiach robotyka wyglądała tak samo jak u Ciebie- siedem osób stało przy teach pendant'cie i tylko jedna programowała, więc była to dla mnie czarna magia. Po rozmowie rekrutacyjnej okazało się, że firma zgodziła się mnie przyjąć na stanowisko robotyka. Później miałam mieć rozmowę na programistę PLC, jednak zdecydowałam się pójść na tę robotykę. Trafiłam na nią przez przypadek więc stwierdziłam, że nic nie szkodzi, jeżeli zobaczę jak to wygląda z praktycznej strony, a nie z tej studenckiej. W planach miałam, aby po trzech miesiącach próbnych, poszukać pracy jako programista PLC. Jednak wszystko zmieniło się, gdy zajęłam nowe stanowisko - była to praca offline, spodobała mi się. Zobaczyłam, że po kierunku mechatronika mam więcej wspólnego z programowaniem robotów niż z programowaniem PLC i zostałam. Mój pierwszy rok pracowałam jako programistka offline, jednak po tym po tym okresie czasu przeszłam do innej firmy - mojego obecnego FFT. Tam przerzuciłam się na online.



Piotr Tracichleb

Jasne, rozumiem Cię, studiowałaś mechatronikę Na Politechnice Śląskiej tak?


Anna Kopycka

Tak.


Piotr Tracichleb

A na MT czy Wieży Magów?


Anna Kopycka

Na MT - czyli to już tak typowo mechanika. Z tego względu widzę więcej powiązań z moim kierunkiem jako robotyk niż programista PLC.


Piotr Tracichleb

No jasne, rozumiem. Ja natomiast zawsze chciałem programować roboty lecz nigdy nie miałem do tego okazji. Inna kwestia jest też taka, że u mnie w przemyśle robotyki jest dużo mniej niż programowania PLC. Myślę jednak, że programowanie PLC jest bardziej wszechstronne. Sterowniki są wszędzie, a roboty prawie wyłącznie w przemyśle automotive, sporadycznie zdarzają się w innych miejscach - jakieś paletyzatory. Przypuszczam, że można je spotkać w bardzo wielu zakładach, natomiast przemysł automotive kupuje ich najwięcej ze wszystkich gałęzi przemysłu jakie istnieją.

Przy okazji chciałbym potwierdzić pewną tezę, którą ukułem sobie w głowie. Napiszcie mi proszę w komentarzu - ile procent kobiet było albo jest u was na studiach? Jeżeli ktoś z Was jest w technikum to u was w klasie. W żadnym wypadku nie chce kłaść mocnego nacisku na to, że jesteś kobietą, ale jednak na Politechnikach, a w szczególności kierunkach technicznych kobiet jest o wiele mniej. Ja akurat studiowałem na AiR, również na informatyce jest podobnie. W moich czasach dziewczyny stanowiły około 10% liczebności, na informatyce jeszcze mniej. Jak się czuje dziewczyna na studiach technicznych?


Anna Kopycka

Ja się czułam bardzo dobrze, naprawdę świetnie. Akurat studia nie stanowiły dla mnie żadnego problemu. Nie wiem dlaczego ludzie tak narzekają i dziwie się, że tak mało dziewczyn idzie na te studia techniczne. Faktycznie było nas mało, na moim kierunku zaczynała setka - 100 osób było na roku z czego 6 stanowiły dziewczyny. Co pół roku jedna odpadała, w skutek czego inżynierkę skończyłyśmy ostatecznie we dwie. Na magisterkę na Politechnice Śląskiej poszłam tylko ja oraz dziewczyna z innej uczelni, więc na studiach drugiego stopnia z mechatroniki byłyśmy we dwie. Studia nie stanowiły dla mnie żadnego problemu, wręcz przeciwnie- po prostu robiłam to co lubię. Okazało się to jednak z czasem, ponieważ zaczynając nie wiedziałam do końca co mnie czeka. Po prostu poszłam na kierunek techniczny, ponieważ lubiłam przedmioty ścisłe i stwierdziłam, że łatwo mi się tego uczy. Mam też wujka, który pracuje w branży automotive i tak z nim rozmawiałam, gdzie bym mogła pójść, co by mi doradzał. Powiedział, że może mechatronika, że jego zdaniem to powinno mi się spodobać i faktycznie ta mechatronika to było to!


Piotr Tracichleb

Aha, no jasne. Czyli jednak masz zmaskulinizowany, zdecydowany kierunek. Z tego co widzę w komentarzach, to kobiety są zdecydowaną mniejszością na kierunkach technicznych. Wszystko wskazuje na to, że nic się nie zmienia. Być może wynika to z tego, że kobiety w sposób naturalny są mniej zainteresowane niż faceci przedmiotami technicznymi. Po części może to też wynikać z jakichś obaw, natomiast tak jak mówisz u Ciebie było tak, że dość gładko przeszłaś przez te studia i przypuszczam (nie wiem jak było akurat w twoim przypadku), ale u nas każda dziewczyna była otoczona wianuszkiem facetów. Jak czegoś potrzebowała to zawsze i ze strony wykładowców i prowadzących zajęcia otrzymywała pomoc. Nie było tam raczej żadnego ulgowego traktowania, natomiast dziewczyny zawsze miały fory u innych chłopaków z roku, czy grupy.


Anna Kopycka

To potwierdzam.


Piotr Tracichleb

Czyli teza jakby potwierdzona. Mówisz, że programujesz teraz roboty online, a w przeszłości offline. Możesz wyjaśnić na czym polega różnica?


Anna Kopycka

Tak. Programowanie robotów offline jest zwykłą pracą biurową- pracuje się 8 godzin, przy komputerze. Robotyka online jest to już praca przy fizycznym robocie i ma miejsce na fabryce. Robotykę offline możemy podzielić na dużo różnych etapów z wielu dziedzin i kierunków, którymi możemy się zajmować. Przykładowo, gdy pracowałam w poprzedniej pracy byliśmy podzieleni na teamy i każdy z nich zajmował się osobną częścią programowania. Wynika to z tego, że gdy jesteś programistą offline to możesz tworzyć symulacje- osobiście należałam właśnie do tego teamu. Symulacja jest taką robotyczną konstrukcją. Do twoich zadań należy ustawienie wszystkich robotów na odpowiednie miejsca w fabryce, ustawienie stołów, praca wraz z konstruktorami i wymiana danymi nawzajem. Planujesz z konstruktorami jak mają wyglądać dane stoły, dobierasz też oprzyrządowanie do robotów. Musisz też planować gdzie mają się znajdować poszczególne punkty z robota, należy ustawić go tak, żeby potrafił dosięgnąć do danego punktu. W robotyce offline możemy także programować ścieżki, tutaj polega to na ustaleniu przyjazdów pomiędzy punktami. Będąc programistą offline trzeba pamiętać, aby dodać również osygnałowanie. Jest też taki etap, gdzie robi się wirtualne uruchomienia, a następnie po tym całym łańcuszku program jest wysyłany na fabryke do programistów online. Oni natomiast zajmują się faktycznym wdrożeniem wcześniej ustalonych zmian, przygotowują roboty na samym początku, a później wgrywają programy na robota. Ostatecznie wszystko sprawdzają, przejeżdżają ścieżki i to jest właśnie robotyka online.


Piotr Tracichleb

Jasne, rozumiem. Czyli offline jest to przygotowanie całej linii w programie symulacyjnym, później jeżeli fabryka jest już w symulacji to programuje się w biurze, a w dalszej kolejności następuje faza testów. Zasymulowane programy wgrywa się na robota już na fabryce i tym zajmują się już programiści online. Tak?


Anna Kopycka

Tak, lecz trzeba dorzucić jedną rzecz. Jak jest się programistą offline to ta symulacja, w której pracujemy nie oddaje normalnego robota. Uczysz się tej robotyki będąc na offline lecz nie masz faktycznie prawdziwego teach pendant'a, jest to bardziej przygotowane pod faktyczne tworzenie tej symulacji. Jest tam dużo uproszczeń, nie jest to normalny kod. Jak programujesz robota offline to nie tworzysz normalnego kodu, który potem jest na robocie. Bardziej to przypomina NX, powiedzmy program do tworzenia grafiki. Właśnie przykładowo w NX można było narysować obrazek, który potem był konwertowany na G-code

Jest to na tej samej zasadzie: tworzymy przejazd, a później konwertujemy go tylko na ten program. Nie jest to faktyczna praca na programie, ani faktyczny program, który jest w robocie. Dopiero w momencie jak jest się robotykiem online to następuje praca na realnym robocie, ewentualnie jeszcze na wirtualnym uruchomieniu. Wtedy masz wirtualnego robota i wirtualnego teach pendant'a. Ktoś kto zna tylko offline, nie poradzi sobie tak szybko z przejściem na online. Trzeba się do tego przygotować.


Piotr Tracichleb

Rozumiem. Można powiedzieć, że później jest to inny zestaw umiejętności. W pewnym stopniu korzysta z tego co przygotowali robotycy offline, natomiast stanowi to mały zarys tego programu. Dobrze rozumiem?


Anna Kopycka

Robotycy offline muszą wygenerować symulację i z niej generują kod. Nie tworzą go jednak sami.


Piotr Tracichleb

Ok, rozumiem. Od jak dawna pracujesz jako programistka online?


Anna Kopycka

Trochę ponad 2 lata jako programistka online, a 1 rok jako offline.


Piotr Tracichleb

Ok, na pewno robotyka online wiąże się z pewnym stylem życia, bo jednak pracujesz na wyjazdach. Możesz powiedzieć jak to wygląda?


Anna Kopycka

Wydaje mi się, że te wyjazdy są trochę owiane mitem. Zależy to oczywiście od osoby, więc ja wypowiem się ze swojej perspektywy. Od samego początku chciałam wyjeżdżać i osobiście widzę tu naprawdę dużo plusów. Przede wszystkim dużo umiejętności, które mogę zdobyć, oraz rozwijać się nie tylko pod kątem programowania. Spotkałam się z wieloma opiniami, że na online nie ma życia. Wręcz przeciwnie - uważam, że na online jest życie. Oczywiście zależy to też od projektu. Jeżeli jesteś na delegacji, która obejmuje pracę również w weekend, to owszem będzie ciężej coś zwiedzić. Jednak gdy trafisz na fabrykę, gdzie praca w weekend jest niemożliwa to masz wprost idealny czas na zwiedzanie. Ja miałam taką okazję pracując w Walencji. Jeśli chodzi o to jak wygląda moje życie to delegacje są różne, akurat w mojej firmie jest to naprawdę zróżnicowane. Należy podkreślić, że dużo zależy od firmy i od tego jak porozumiesz się ze swoim koordynatorem. Wygląda to tak, że wyjeżdżasz na dany projekt w konkretnej fabryce, a tam dostajesz koordynatora- ja oczywiście koordynatora robotyków. Z nim właśnie ustalasz swój plan wyjazdowy. Nie jest to tak- przynajmniej u mnie- że z góry narzucają Ci czy masz iść na 2 tygodnie czy na tydzień. Po pierwsze zależy to od etapu projektu, a po drugie od koordynatora, czyli tego jak się z nim dogadasz. Musisz po prostu przepracować godziny pracy, jeżeli jesteś na umowie o pracę, plus oczywiście odbierasz weekendy. Przeważnie wychodzi 3 tygodnie na tydzień, 2 tygodnie na tydzień, 10 dni na 4, 5 dni na 2, więc mimo wszystko moim zdaniem, mam czas na życie. Czasami gdy idziesz na fabrykę zdarza się, że masz bardzo dużo pracy do wykonania, jednakże w naszej pracy często też czeka się na kogoś. Czekamy na PLC'ka, czekamy na mechanika, więc nie zawsze wracasz po pracy zmęczony. Podam tu moją Walencję, w której byłam. Spokojnie mogłam wyjść na miasto pozwiedzać, było idealnie. Jeśli chodzi o tę kwestię życia, to również rozmawiając ze znajomymi bardziej słyszę, że nie da się nic pozwiedzać, nie masz życia. Wszystko jednak wskazuje na to, że jak się chce to można to wszystko dogadać.


Piotr Tracichleb

No jasne, ja się z tym bardzo mocno zgadzam. Warto jednak wyjaśnić kilka kwestii. Pierwsza jest taka, że według mnie nie jest to życie dla każdego Są osoby, które mają naturę domatora, lubią sobie posiedzieć w biurze, a po pracy po prostu wrócić do domu i mieć spokój. Posiedzieć z kotem, czy pójść na piwo - co komu pasuje. Z drugiej strony są też takie osoby - szczególnie młode, które mają chęć gdzieś pojechać, zobaczyć kawałek świata. Z tego też się trochę wyrasta, ja mam na karku już 30 lat. To jest naprawdę fajne gdy jest się singlem lub w młodym związku i nie planuje się jeszcze rodziny. Jeżeli ma się szczęście, tak jak w twoim przypadku, gdy pojechałaś do Hiszpanii, jednocześnie mając czas, żeby sobie fajnie żyć, to to jest to super. Udało mi się zobaczyć kawałek świata, ale trafiłem też na przykład do Arabii Saudyjskiej. Tam co prawda byłem tylko dwa tygodnie, ale pracowałem tam prawie codziennie po 12h. Miałem dosłownie jeden dzień wolnego, przez co nie miałem czasu na nic, poza tym jednym dniem. Ale niestety - jest to też takie miejsce, że przez ten jeden dzień zdążyłem się tam tylko wynudzić, gdyż tam po prostu nic nie ma. Poza compoundem, w którym mieszkają sami ekspaci, jest stołówka z pysznym żarciem i siłownia, a tak to nie ma tam nic. Także to też wiele zależy od tego gdzie pojedziesz. Na pewno rozruchy na, że tak powiem “pipidówkach” w Niemczech będziesz wspominać gorzej niż rozruch w Hiszpanii, albo innym fajnym mieście.

Również w komentarzach Robert pisze ,,to też zależy gdzie masz delegację, bo jak w ciekawe zagraniczne miejsca to ok, a jak na jakichś w Polsce gdzie nawet zasięgu nie ma to pozostaje zalać robaka po robocie w kiepskim hotelu".


Anna Kopycka

Gdy siedzimy w domu, pracujemy w biurze i wracamy po 8 godzinach do domu, to właściwie ile osób wychodzi na miasto i spotyka się ze znajomymi? Zazwyczaj spotykamy się głównie w weekendy, czyli akurat wtedy kiedy wracam, a tak po pracy to często siadałam przed netflixem i właściwie nic nie robiłam. Jeżeli chce poćwiczyć, to po prostu zabieram ze sobą gumy oraz sprzęt odpowiedni do przewiezienia. Jeździmy autami, więc możemy ze sobą zabrać więcej rzeczy. Również będąc w jednym mieszkaniu od właścicielki pożyczyłam rower i też mogłam na nim jeździć. Podsumowując to owszem, podczas wczesnego etapu projektu lub końcówki gdzie trzeba zostać dłużej i jest się zmęczonym, to faktycznie nie ma się ochoty, ale myślę, że jeżeli się chce to zawsze znajdzie się ten czas.


Piotr Tracichleb

Tak, i znajdzie się jakieś zajęcie.


Anna Kopycka

Chyba, że jest tak jak u Ciebie, że pracujesz dzień w dzień przez 3 tygodnie, to wtedy rzeczywiście, jest ciężko.


Piotr Tracichleb

To wtedy ma taki plus, że po prostu kasa się bardziej zgadza i można lepiej spożytkować czas, który ma się wolny.

Jeżeli chodzi o zarobki (niekoniecznie twoje), ale o tym na jakie zarobki można liczyć jako robotyk? Wiem, że orientujesz się też trochę jak wygląda sytuacja na rynku nie tylko polskim, ale też niemieckim, bo pracujesz jednak z wieloma osobami z Niemiec.


Anna Kopycka

Tak, najogólniej mówiąc, ponieważ nie mogę podać swoich zarobków, przeprowadzałeś ankietę na swoim profilu RobotaAutomatyka?


Piotr Tracichleb

Tak


Anna Kopycka

Myślę, że ta ankieta jest miarodajna i można się nią wzorować. U nas w zawodzie wraz ze wzrostem doświadczenia masz odpowiednio wyższe wynagrodzenie- czy jesteś programistą PLC czy robotykiem. Trzeba też brać pod uwagę to, że robimy sporo nadgodzin. Pracujemy po około 10 godzin dziennie i mamy również diety, które trzeba też brać pod uwagę. Jeżeli zastanawialibyśmy się między pracą jako robotyk wyjazdowy w Niemczech, a pracą w Polsce online to wybrałabym niestety pracę w Polsce. Uważam, że mamy tutaj lepsze warunki jako robotycy. Jeżeli myślałabym jednak o pracy za granicą, to ja ze swojej perspektywy i na podstawie tego jakich ludzi poznałam to wybrałabym pracę w Austrii, głównie ze względu na wysokie podatki w Niemczech. Trzeba brać pod uwagę to, że robotyk pracujący w Niemczech dostaje dietę (około 30 euro), z czego po 2 miesiącach pracy, w Niemczech, około pół diety jest zawierane przez państwo (jest takie prawo). U nas jednak ta dieta wynosi 49 euro, gdy wyjeżdżamy do Niemiec i cały czas mamy to 49 euro.


Piotr Tracichleb

Faktycznie jest taka kalkulacja, którą też kiedyś robiliśmy porównując zarobki naszych kolegów z zagranicy. O dziwo często okazywało się być tak, że bardziej nam się to po prostu opłacało. Oczywiście nie ma co porównywać do sytuacji przy pracy stacjonarnej. Wiadomo, że za granicą się nieco lepiej zarobi, natomiast zawsze sugeruje model pracy kontraktowej, polegający na danej stawce godzinowej. I tutaj w zależności od tego na jakim poziomie uda się dogadać z firmą, może to być od 40 do 60, w przemyśle automotive do 70, a w farmaceutycznym nawet i trochę więcej. Uważam, że jeżeli ktoś chce pracować za granicą to lepiej szukać jako freelancer.

W komentarzach Marian ma pewną uwagę: ,,Można pojeździć w takie delegacje, ale max to jest 1 rok lub 2 lata, później zaczyna być męczące życie na hali".

Wszystko w zależności od osoby. Jest grupa ludzi, które w jakiś sposób są uzależnione od tego stylu życia. Mam na przykład kolegę w Krakowie, na którego żona już bardzo naciskała, aby rzucił tę robotę i przestał jeździć. Stwierdził, że trzeba kupić dom, aby to zrobić wziął pół miliona kredytu i był zmuszony jeździć dalej, by zarabiać tę kasę i móc go spłacać.


Anna Kopycka

To już jest taki problem freelancerów, że mają rzucić pracę i ciągle jej nie rzucają.


Piotr Tracichleb

Faktycznie, dla większości osób jest tak, że po paru latach ma się tego dość i chce się odpocząć. Ale są też takie osoby, które po prostu chcą jeździć i jeżdżą całe życie, chociaż wcale nie muszą. Aspekt finansowy po jakimś czasie w zupełności przestaje być ważny, bo kto pracuje w branży ten wie, że po pewnym czasie, sytuacja finansowa robi się na tyle stabilna, że nie jest to już koniecznością.



To była pierwsza część naszej rozmowy. Serdecznie dziękujemy za uwagę oraz zapraszamy na dalszy fragment wywiadu, który pojawi się w najbliższą sobotę!

Jeżeli nie zapoznaliście się jeszcze z serią zeszłotygodniowych rozmów z Markiem Halaczkiem, to znajdziecie je tutaj:

Praca automatyka w Holandii, branża automotive a material handling - rozmowa z M. Halaczkiem cz. 1

Work-life balance automatyka, delegacje za granicą - rozmowa z Markiem Halaczkiem cz. 2

Jak wygląda rozwój zawodowy automatyka w Holandii? - rozmowa z Markiem Halaczkiem, cz.3.




Facebook LinkedIn Instagram