07.05.2022  Piotr Tracichleb
O tym jak wygląda praca w przemyśle automotive oraz jak kształtują się zarobki w zawodzie automatyka opowie nam Radosław Lebek w pierwszej części naszej rozmowy. Jeżeli ciekawi Was jak wygląda praca w przemyśle ciężkim, to zapraszamy do lektury!

Dla tych, którzy, wolą słuchać niż czytać lub chcą posłuchać nas w tak zwanym międzyczasie, przygotowaliśmy podcast. Materiał jest też dostępny na YouTube.

Link do Podcastu Spotify

Link do Podcastu Spreaker


 

Piotr Tracichleb

Dzień dobry. Dzisiejszym gościem jest mój dobry kolega Radosław Lebek, który studiował razem ze mną na Politechnice Śląskiej. Później nasze drogi w kwestii współpracy się rozeszły, natomiast zostaliśmy dobrymi znajomymi, przez co aż do teraz mamy ze sobą bardzo dobry kontakt.

Cześć Radek.


Radosław Lebek

 

Cześć.


Piotr Tracichleb

 

Jakbyś mógł powiedzieć - gdzie aktualnie pracujesz oraz czym się zajmujesz?


Radosław Lebek

 

Pracuję w ArcelorMittal, w Hucie Katowice. Jestem specjalistą do spraw projektowania automatyki, można powiedzieć, że jest to połączenie programisty PLC i ogólnie pojętej automatyki. W zakres moich obowiązków wchodzą różne konsultacje przy projektach, usprawnienia, wymyślanie, wdrażanie. Również troszkę utrzymania ruchu, wsparcia na linii więc wszystko jest bardzo wymieszane.

 

Piotr Tracichleb

Jasne.

Takie pytanie - czy od początku wiedziałeś, że chcesz zajmować się automatyką, czy może w ogóle nie wiedziałeś- tak jak było u mnie- o co w tej automatyce chodzi?



Radosław Lebek


Z automatyką niekoniecznie. Każdy wiedział, że chce być: informatykiem, strażakiem albo należeć do innej grupy popularnych zawodów. Automatyk jest dość mało znany, jednak pamiętam, że chciałem być wynalazcą, a to coś całkiem podobnego- prawie się udało.



Piotr Tracichleb


Kto wie, może jeszcze coś wynajdziesz. Faktycznie w automatyce jest tak, że często trzeba samemu coś wymyślić, wpaść jak coś zrobić. Wiem, że zaczynając karierę pracowałeś przez chwilę w utrzymaniu ruchu i wiem również że nie byłeś z tego szczególnie zadowolony. Mógłbyś o tym opowiedzieć?



Radosław Lebek


Tak, nie byłem zadowolony. Być może ze względu, na to że miało to miejsce na studiach, w ramach trzymiesięcznych praktyk. Nie spełniało to moich oczekiwań, bo tam utrzymanie ruchu nie polegało na programowaniu PLC, ponadto nie było tam nawet sterowników PLC. Mieliśmy za to linię, wskutek czego utrzymanie ruchu opierało się na mechanice, elektryce, spawaniu, malowaniu, przetykaniu rur, a nawet wymienianiu żarówek na hali. Nie było najgorzej, troszkę też się nauczyłem, ale bardziej życiowych rzeczy, niż programowania PLC. Tego niestety nie było. Nie było tam też rozwoju, jeśli mogę to tak ująć. Trzeba też zaznaczyć że była to mała firma- automatyków na utrzymaniu ruchu było bodajże trzech. Zbytnio nie było tam co robić.



Piotr Tracichleb


To jest też coś o czym rozmawialiśmy w poprzednich wywiadach - dla automatyka często dobrze jest zacząć od utrzymania ruchu, bo można się tam sporo nauczyć. Ale jednak utrzymanie ruchu utrzymaniu ruchu nierówne. Wiem też, że słucha nas sporo młodych osób, które są dopiero na studiach albo myślą, żeby coś zacząć. Szukając sobie stanowiska w utrzymaniu ruchu trzeba pamiętać, o dokładnym dopytaniu o co w tym utrzymaniu ruchu chodzi. Patrząc jak było u Ciebie, to można wywnioskować, że nie był to szczególnie szczęśliwy wybór.



Radosław Lebek


No tak. Miałem pojedynczy projekt, żeby zrobić jakąś stację elektryczna, ale oprócz tego nic ciekawego tam nie było.


Piotr Tracichleb


Jasne. Później zacząłeś pracować w jednej z większych gliwickich firm, w branży automotive. Jakbyś mógł powiedzieć, czy był to celowy wybór, czy jednak kwestia przypadku?



Radosław Lebek


Trochę też kwestia przypadku. Był to ostatni rok studiów, moment w którym powinienem je skończyć jednak zrobiłem sobie krótką przerwę. Szukałem wtedy pracy i trafiłem właśnie na tę firmę, więc nie był to do końca świadomy wybór. Zawsze jednak byłem zafascynowany maszynami, robotami i ich większymi partiami więc podobała mi się wizja, że jest to oferta pracy do automotive. Tym bardziej, że wcześniej na studiach pracowałem w fabrykach samochodów i wiedziałem, że na pewno będzie to imponujący proces ich powstawania. Oczywiste było, że będzie tam co robić. I tak się to potoczyło.



Piotr Tracichleb


Czyli to była taka robota, którą może nie tyle co sobie wymarzyłeś, ale chciałeś robić po studiach.


Radosław Lebek


Tak właśnie mi się wydawało, bo jednak idąc do pierwszej pracy to nigdy nie wiadomo czego możemy się spodziewać... Mimo, że byłeś już na chwilę w kilku miejscach, to nie masz pojęcia co może się stać.



Piotr Tracichleb


Praca automatyka rozruchowca, w automotive, w Polsce zazwyczaj wygląda tak samo i pracuje się w danych systemach 10-4 itd. Jakbyś mógł powiedzieć, jak to wygląda?



Radosław Lebek


Tak na początek jeździliśmy 10-4. Był to dość fajny system, co drugi weekend spędzaliśmy w domu więc, nie daje, aż tak mocno w kość. Jednak te dłuższe wyjazdy, np. trzy tygodniowe - tydzień, to jest już troszeczkę długo. Zdarza się, że niektórzy pracownicy jeżdżą w dalsze wyjazdy na sześć - osiem tygodni. Jest to Ameryka, Azja - tam już nie opłaca się jeździć, na krótszy okres, bo koszt transportu jest spory, więc zostaje się na dłużej. Ja takich rzeczy się nawet nie podejmowałem, bo po prostu nie chciałem. U nas zawsze był wybór, wolna wola, że można się deklarować na wyjazdy- minimalne, czy maksymalne - jak Ci pasują. Nikt też nie zmusi Cię na siłę, żeby wyjechać z kraju na dwa miesiące.



Piotr Tracichleb


Zgadza się, ale zależy to też od firmy. Jeszcze zanim się do tego odniosę - jak to na przykład wygląda? Wyjeżdżasz w poniedziałek i jesteś na zakładzie przez dziesięć dni do najbliższej środy, czy jak to działa.



Radosław Lebek


Jest różnie. Na niektórych projektach robiliśmy taką zmianę w przerwie obiadowej, dajmy na to- w poniedziałek. Wtedy wyjeżdżasz w poniedziałek rano, jesteś tam od dwunastej, a Ci, których zmieniasz automatycznie kończą pracę i wracają. Często też są wolne niedziele w różnych krajach,więc czasem zdarza się tak, że już w sobotę możesz wracać do domu. Wiąże się to jednak z tym, że Ci którzy zaczynają zmianę w poniedziałek muszą być na miejscu już o 7 rano, bo niestety nie ma zamienników. Musisz już jechać w niedzielę wieczorem i iść do pracy.



Piotr Tracichleb


Czyli bywa tak, że niby masz cztery dni wolnego ale w tych czterech dniach zawiera się czas dojazdu?



Radosław Lebek


Może być tak, że to są cztery dni urlopu, ale w międzyczasie gdzieś musisz podjechać, dojechać. Jest wiele opcji, aby dobrze zorganizować sobie pracę na miejscu. (...)



Piotr Tracichleb


Czyli bywa różnie. Jest to coś o co warto podpytać na rozmowie kwalifikacyjnej jak ktoś szuka tego typu pracy Mówisz, że dziesięć dni pracujesz, masz cztery dni wolnego i Tobie to pasuje, a u mnie na przykład jest zupełnie na odwrót. To znaczy ja mam inne preferencje- wolę pojechać na długi projekt, spędzić gdzieś parę miesięcy, tak w cudzysłowie ułożyć sobie życie na miejscu, poznać jakichś ludzi, znaleźć może jakąś dziewczynę i tak dalej, a po tych paru miesiącach wrócić i pojechać na inny projekt.


Radosław Lebek


Ja też bywałem na pojedynczych wyjazdach, dwa razy byłem w Maroku. Nie chciałem się deklarować na coś dłuższego - na przykład w Stanach, czy w Wietnamie. (...)



Piotr Tracichleb


Jasne. U Ciebie też sytuacja prywatna jest trochę inna. Miałeś dziewczynę, z resztą teraz masz żonę i spodziewasz się dziecka, więc możecie pogratulować Radkowi. Czyli jakbyś mógł skomentować, jak oceniasz to w kwestii work-life balance, czyli no takiej równowagi.



Radosław Lebek


Work-life w kwestii równowagi wygląda słabo - nie ma się co oszukiwać. Ja wolałem i nadal wolę stabilny tryb życia. Wiedziałem, że mój grafik jest odgórnie ustalony na miesiąc, dwa, trzy. Wiedziałem, również w które weekendy będę, ile będę itd., dzięki temu dało się do tego przyzwyczaić. (..) Ale niestety w domu głównie Cię nie ma, więc trzeba wybierać między tym co jest ważniejsze w kwestii wydarzeń/imprez rodzinnych. Praca na miejscu jest pod tym względem nieporównywalna, to ile ma się czasu w domu ale i na inne rzeczy, o których nawet nie myślałem będąc na delegacjach - że można gdzieś pójść, czy nawet pojechać na rowerze. Na uruchomieniach pracuje się po jedenaście, dwanaście godzin- to tylko jeść spać i pracować. A potem jest weekend. Tak to wygląda.



Piotr Tracichleb


Pamiętam jak to było u mnie. Wyjazdy były dłuższe i też zazwyczaj było tak, że jak już wracałem do Polski to było to na więcej niż tydzień. Często miałem jakiś projekt w biurze, na okres kilku miesięcy, jednak to też zawsze było trochę na wariata. Zaplanowanie sobie czegokolwiek w dłuższym terminie jest dość trudne…



Radosław Lebek


Tak, czasem bywa tak, że masz zamiar przez tydzień albo i nawet dwa posiedzieć w domu, a już po trzech dniach dzwonią podpytać czy może byś gdzieś jeszcze nie podskoczył po drodze. Są takie akcje przy dużych firmach, że trzeba kogoś wspomóc, ktoś zachorował albo coś takiego i przez to trzeba zostać dłużej. Trzeba brać pod uwagę, że zawsze może to wyskoczyć. Lepiej nic na sztywno nie planować tylko po prostu dostosowywać się i gasić pożary na miejscu jak się da. Czasami można coś wymyślić, ale bywa ciężko.



Piotr Tracichleb


Tak. To jest coś czego programista rozruchowiec może się spodziewać zawsze i tak ta praca będzie zazwyczaj wyglądała. Wiadomo, są firmy, które mają to bardzo dobrze poukładane i ja w sumie pracowałem w takiej firmie w Holandii. Było tam bardzo mało wyjazdów i wszystko mieli tak zaplanowane, że dało się normalnie żyć. Natomiast było też tak, że całe systemy były uruchamiane najpierw w warsztacie, a dopiero później monterzy elektrycy jechali na zakład. Za to automatyk musiał z całego trzymiesięcznego projektu spędzić na site, na przykład, tydzień tylko po to żeby popodpinać, skomunikować z innymi systemami. Także taka praca jest rzadkością. Zdarza się, ale jednak oczekiwania należy mieć takie, że to wygląda w ten sposób jak opowiada Radek.

Dobra. Jakbyś mógł powiedzieć coś o zarobkach. No bo jednak to, że to życie wygląda tak jak wygląda to poza satysfakcją z pracy powinno być to jakoś wynagradzane.



Radosław Lebek


Zarobki są dobre. Jak ja zaczynałem to stawka dla początkującego automatyka była w zaokrągleniu dwa i pół tysiąca na rękę. Potem wyjazd do Niemiec, masz od razu dwadzieścia dwa dni, po powiedzmy 49 euro, dzięki czemu do tych Twoich dwóch i pół na rękę masz tysiąc euro diety. Zarabiasz też od razu trzy razy więcej niż normalnie, więc fajnie, że mogłem przeskoczyć okres zdobywania doświadczenia za niższe zarobki. Było to właśnie dzięki tym pieniądzom z wyjazdów, czy tam jakimś premiom i nadgodzinom. Nadgodziny na uruchomieniach są czymś normalnym, więc zrobienie ich w wymiarze dwustu, czy nawet trzystu w miesiącu jakoś nikogo nie dziwi. I to jest, że tak powiem, normalny miesiąc na uruchomieniu. Robi to robotę i dodaje dużo pieniędzy do wypłaty.



Piotr Tracichleb


No jasne. I to była też stawka początkowa, bo z tego co pamiętam, to ta wypłata dość szybko rosła. Trzeba mieć świadomość, że jak młody automatyk po studiach idzie do pracy to mało co umie i tak naprawdę przez pierwszy okres zatrudnienia jego praca dla pracodawcy nie jest aż tak wartościowa.



Radosław Lebek


Nie wiem, jakby to powiedzieć- większe są szanse, że coś zniszczy niż, że zrobi coś dobrze- zatrzyma produkcję albo coś w tym stylu. To jest normalka.



Piotr Tracichleb


Natomiast potem, jak już zaczynasz coś umieć to rośnie to dość szybko. Nie wiem, czy możesz powiedzieć - jak to wyglądało pod koniec jak już odchodziłeś z automotive? Jakie były tam stawki po tych czterech latach?



Radosław Lebek


Myślę, że po czterech latach, normalnie było między dziesięć a piętnaście tysięcy. Tak standardowo, może zdarzyły się pojedyncze miesiące, że wszedłem powyżej tych piętnastu ale to okres gdzie było po prostu jakieś uruchomienie i w domu mnie prawie nie było. Więc jeszcze, że tak powiem nie osiągnąłem jakiegoś sufitu jako automatyk. Wiem, że na pewno można więcej, ale musiałem już odpuścić.



Piotr Tracichleb


No jasne. W pewnym momencie życie prywatne ma pierwszy priorytet dla większości ludzi. Fajnie gdzieś tam pojeździć, zaoszczędzić, kupić mieszkanie, czy tam samochód i może później skupić się na innych sprawach.

Dobra. A jakbyś mógł powiedzieć jak teraz to wszystko tak mniej więcej wygląda, Twoja aktualna praca na hucie?



Radosław Lebek


Ogólnie, to jest dużo spokojniejsza praca. Nie ma, że tak powiem ”pożarów” jak były na uruchomieniach. Trzeba też jednak zaznaczyć, że praca automatyka prawie nigdy nie jest od ósmej do szesnastej. Są dyżury, jakieś telefony w pracy, że trzeba coś zrobić, jakieś awarie zawsze które zawsze się zdarzają. Teraz jest to po części programowanie, ale również praca organizacyjna,mam na myśli pisanie specyfikacji, nadzór nad firmami, odbiorów rzeczy od nich, ale też wsparcie. (...)



Piotr Tracichleb


Czyli jest z jednej strony nadzór nad innymi firmami. Często to wygląda tak, że samemu robi się jakieś większe projekty...



Radosław Lebek


Właśnie większych może rzadko. Nie ma na to czasu, ale właśnie takie powiedzmy mniejsze.



Piotr Tracichleb


Jasne. Jakbyś mógł powiedzieć jakie są główne różnice w przemyśle ciężkim na hucie, a w przemyśle motoryzacyjnym.



Radosław Lebek


Głównie takie, że na hucie rzeczy są dość mocno długo ryte, tak bym powiedział.



Piotr Tracichleb

 

Jeszcze raz, jakbyś mógł? Przepraszam.



Radosław Lebek

 

Są mocno długowieczne, że tak powiem. W automotive nie widziałem starszych rzeczy, starszych robotów, czy starszych sterowników niż pięć, dziesięć lat. Ale to już był koniec ich życia. A teraz są stare sterowniki, które są starsze ode mnie. Są S5, których już nie produkują, ale jeszcze działają i po prostu jeszcze niektóre systemy na nich działają i obstawiam, że będą działać długo. To też powoduje, że nie ma takiego zapotrzebowania na nowe rzeczy. Nowe, jak w automotive co pięć lat jest nowy model aut, nowe lifty i tak dalej. Pod każdy nowy model muszą zrobić nową linię albo zmodernizować starą. Wiąże się to cały czas z nowymi projektami i nowym sprzętem. Bardzo szybko, w porównaniu do przemysłu ciężkiego wchodzą takie nowinki - nowa seria sterowników itd. Dzieje się to o wiele szybciej niż w hucie.



Piotr Tracichleb


Tak. Teraz tych S5 prawie nie ma a jak już są to są modernizowane, bo ciężko jest o części zamienne. To znaczy coraz trudniej jest o części zamienne, bo nie kupuje się już ich u dystrybutora tylko trzeba szukać gdzieś indziej...



Radosław Lebek


My mamy ich jeszcze dużo. Głównie z demontażu. Jak się demontuje to zachowuje się części, bo już nie ma nowych.



Piotr Tracichleb


Dokładnie tak to wygląda. A modernizujecie S5, czy jakby nie ma takich planów u Was w tym momencie?



Radosław Lebek


Tak, tak. Gdzie się da to modernizujemy, bo jest to w sumie najsłabsze ogniwo. Chociaż z drugiej strony, czy ono jest najsłabsze? Dość dobrze działają, mało się psują i wystarczy prawdopodobnie, nawet jak się spali jakiś moduł, czy cały CPU to przychodzi gościu, wymienia, wgrywa od nowa i działa za każdym razem. One po prostu działają, tak można powiedzieć. Czasami lepiej niż nowe.



Piotr Tracichleb


Tak to jest z tymi sterownikami, że lepsze jest wrogiem dobrego. Są też takie procesy, które ciężko zatrzymać i wiąże się to z dużymi kosztami.



Radosław Lebek


No właśnie. Wracając do różnic pomiędzy przemysłami. Automotive stoi praktycznie na logice binarnej- jest 0 i 1. Wszystkie sygnały są binarne. Przez trzy lata nie spotkałem się z żadnym pomiarem praktycznie niczego- a jednak proces. Są sygnały ciągłe, regulatory itd gdzie trzeba troszeczkę więcej wykazać się swoją wiedzą, ze studiów czy tam automatyki. Nastroić regulator, czy coś w tym stylu. Plus to, że huta ciągle produkuje, a linia automotive jest w stanie się zatrzymać, co przeważnie robią. W hucie może raz na pięć lat produkcja staje na jakieś grubsze remonty. Jest to proces nie do zatrzymania i choćby nie wiadomo co się stało to Ty to musisz to znać i nie ma innej opcji.



Piotr Tracichleb


Tak. I szczególnie, że Ty pracujesz na piecu.



Radosław Lebek


Tak, nie ma opcji zgaszenia.



Piotr Tracichleb


Na piecach faktycznie tak jest. Castery, czyli maszyny do ciągłego odlewania stali. COS-y, one zatrzymują się raz na jakiś czas, tylko wtedy gdy trzeba tam pewne rzeczy powymieniać. To są procesy, które zatrzymują się i po prostu odlewanie idzie gdzieś indziej, na innych casterach. Ale faktycznie na piecu jest tak, że musi on działać cały czas, a jak zgaśnie to jest problem.



Radosław Lebek


Problem jest taki - jak zgaśnie, to przestanie działać. Co masz zrobić ze zgaszonym piecem jak piec zamarznie tak, że jest nie do ruszenia? U nas w hucie są dwa piece, jeden praktycznie zamarzł, a była to jakby połowa obsługi. Ten piec jest moją pracą i on musi działać.



Piotr Tracichleb


Tak, to prawda. I chyba też dużą różnicą jest kwestia standaryzacji.



Radosław Lebek


Tak, tak. Każdy koncern samochodowy ma swoje standardy, co z jednej strony jest bardzo pomocne, ale też uczy różnych dobrych zasad programowania. Dla młodej osoby, która jeszcze nigdy nie programowała jest to super, bo musisz się do tego dostosować. Inaczej nic nie zrobisz. Fajnie, bo od razu uczy Cię to czystości, nazywania wszystkiego itd. Jakbyś trafił na nowy projekt, który nie ma standardu i zacząłbyś swoją magię wgrywać do sterownika to po prostu byłby to dramat. Gdyby młoda osoba, która pierwszy raz coś programuje miałaby zrobić to po swojemu to wiadomo, że mogłoby się to skończyć co najmniej klapą. W najlepszym wypadku tym, że maszyna będzie działać ale nikt nie będzie wiedział jak działa tylko ta jedna osoba.



Piotr Tracichleb


No dokładnie. Na studiach z automatyki i robotyki dużo się programuje natomiast w ogóle nie uczy się takich praktyk- dobrego programowania, bo to jest trudne. Nie wiem czy prowadzący w ogóle wiedzą jak to robić. Jeżeli są praktykami to może tak. Jeżeli nie są to raczej nie. Pamiętam jak robiłem pracę magisterską na takiej linii edukacyjnej. Była to linia na Allanie Bradley'u, a ja pracę magisterską skończyłem robić jak już pracowałem przez rok w przemyśle ciężkim. Wróciłem do swojego programu po roku pracy w firmie i jak popatrzyłem na ten swój kod to byłem przerażony jak to w ogóle działa, co ja tam narobiłem. Chciałem to robić od nowa, ale w końcu nie zrobiłem. Faktycznie tak to jest, gdy masz wolność i możesz zaprogramować coś tak jak chcesz, a nie wiesz jak powinno się to robić. Pewne jest to, że narobisz bałaganu. Standaryzacja pozwala się nauczyć tego jak powinno się rzeczy robić, bo ktoś kto już to robił to przez dwadzieścia lat, wymyślił ten standard i wie co jest dobre i co jest niedobre.



Radosław Lebek


No tak to jest... standardy ratują, potem można śmiało podejść do każdego sterownika w fabryce mając doświadczenie ze standardem. Wiesz gdzie czego szukać i tak dalej. Jeżeli chodzi o przekazywanie pracy, zastępowanie programistów, utrzymania ruchu, czy szkolenie nowych, to to jest super, bo wszystko jest w jednym miejscu i wiesz, że sobie poradzisz.



Piotr Tracichleb


Z drugiej strony po jakimś czasie może stać się trochę nudne, bo jednak ciągłe widzisz, ten sam program. Wszystko wygląda podobnie.



Radosław Lebek


Tak. Ludzie po czasie już ze zbitymi oczami. W większości jest tam dużo kopania, wklejania. Plus w takich w firmach nie ma tak, że obsługujemy tylko jeden kontynent. Praca przeważnie jest w różnych i są przez to różne standardy. U nas było tak, że jak ktoś był dobrym specjalistą to nie trzymali go w jednym standardzie jak niewolnika tylko pozwalali też (jeśli ktoś deklarował taką chęć, że chciałby spróbować czegoś innego), gdzie indziej uczyć się od nowa. (...)


Piotr Tracichleb


Tyle, że już wtedy bardzo dobrze rozumiesz jak to powinno działać i wiesz czego oczekiwać od tej linii.



Radosław Lebek


Doświadczenia trochę już masz. Firma idzie na to, że nauczysz się drugiego standardu i wtedy będziesz lepszym programistą, lepszym specjalistą. Zdecydowanie bardziej wszechstronnym.


Piotr Tracichleb


Gdy rozmawiam z kimś, kto chce pracować jako automatyk i chce naprawdę dobrze zarabiać to zawsze mówię, żeby po jakimś czasie iść w kierunku freelancerki. Lepiej płaci i również firma daje Ci możliwość nauczenia się różnych standardów. Łatwiej wtedy znaleźć pracę, bo znasz już na przykład trzy standardy i nie jesteś ograniczony tylko do fabryk Volkswagena tylko na przykład możesz też jechać na fabrykę General Motors i tam zrobić robotę.Wiesz już jak te standardy wyglądają.

Okej. I właśnie odnośnie tego ja wiem, że Ty nigdy nie pracowałeś jako niezależny specjalista, ale na pewno się orientujesz - ile według Ciebie trzeba popracować w przemyśle samochodowym, żeby móc zacząć myśleć o tym, by założyć swoją jednoosobową działalność i samemu szukać kontraktów. Po jakim czasie według Ciebie Ty byłeś takim specjalistą, że mógłbyś się na coś takiego pisać?



Radosław Lebek


To zależy jak bardzo człowiek jest obeznany i jak bardzo jest samodzielny. Niektórzy bardzo szybko są samodzielni, potrafią sobie znaleźć rozwiązania bez pomocy starszych kolegów i bardzo dobrze szukają rozwiązań. Myślę, że dwa lata doświadczenia to jest takie minimum, żeby myśleć w ogóle o jakimś przejściu na swoje. Poza tym wydaje mi się, że takim naturalnym przejściem na swoją działalność jest to, że ta działalność musi znaleźć Ciebie. Musisz znaleźć kogoś kto da Ci tę pracę i oceni pozytywnie Twoje umiejętności, że będzie Cię chciał na wyłączność a nie przez firmę. Jeżeli znajdzie się taka osoba, to na pewno można próbować.

Tutaj Marek pisze, że jeżeli freelancer to minimum pięć lat- no może być i tak. Ja bardziej podałem taki minimalny stan, bo trzeba wiedzieć z jaką się to wiąże odpowiedzialnością.Trzeba zdawać sobie sprawę, że jeżeli Ty nie dotrzymasz jakiegoś terminu to ktoś po Tobie po prostu przejmie tę pracę. Wtedy jesteś sam i musisz liczyć się z tym, że pracę trzeba skończyć. Nie można zapominać, że są też kary umowne i terminy, których nie można przekroczyć, trzeba na to uważać.



Piotr Tracichleb


Tak. Czyli jak ktoś jest odważny i faktycznie naprawdę dobrze się z tym czuje, to dwa lata.



Radosław Lebek


Dwa lata przy dużej rotacji wiedzy z projektów. Po dwóch latach możesz równie dobrze skończyć w automotive, być ciągle na jednym projekcie i znać tylko jedną halę, jeden projekt. Albo wręcz przeciwnie- obskoczyć spokojnie z pięć projektów albo sześć, bo co dwa miesiące cały czas jakieś rozruchy. Jakbyś był tak przerzucany między projektami to jesteś w stanie zobaczyć bardzo dużo sprzętu i bardzo dużo sytuacji będąc cały czas na rozruchu, a nie na jakimś wsparciu. Mniej się dzieje, bo po prostu patrzysz jak roboty jeżdżą i póki coś się nie stanie to nic nie robisz. Ale no freelancerzy- nie oszukujmy się- też mimo, że są to ludzie z doświadczeniem, posiłkują się wiedzą między sobą i od innych. W tym zawodzie nigdy nie będziesz wiedział wszystkiego. Zawsze wyskoczy jakaś sytuacja, która Cię zagnie i będziesz musiał zadzwonić do Siemens Support, bo nie wiesz jak coś zrobić.



To była pierwsza część rozmowy. Serdecznie dziękujemy za uwagę oraz zapraszamy na część dalszą.

Jeżeli nie zapoznaliście się jeszcze z serią zeszłotygodniowych wywiadów z Maciejem Kurantowiczem, to linki do nich znajdziecie poniżej:

Inne ścieżki kariery automatyka - rozmowa z Maciejem Kurantowiczem cz. 1

Przemysł/ IT - jak może wyglądać praca programisty? - rozmowa z Maciejem Kurantowiczem cz. 2

Q&A , pytania dotyczące programowania wysokopoziomowego - rozmowa z M. Kurantowiczem cz. 3




Facebook LinkedIn Instagram